Już niebawem Agnieszka Włodarczyk rozpocznie nowy rozdział w swoim życiu i po raz pierwszy pozna uroki macierzyństwa. Po powrocie do kraju aktorka zaszyła się w swoim gniazdku z ukochanym, triathlonistą Robertem Karasiem, gdzie cierpliwie oczekują na narodziny dziecka.
Po ogłoszeniu szczęśliwej nowiny 40-latka mogła liczyć na znaczy zastrzyk popularności, co przełożyło się na jej wzmożoną aktywność w mediach społecznościowych. Zachęcona celebrytka stara się na bieżąco informować fanów o kolejnych etapach ciąży, czym przekonuje do siebie coraz więcej internautów (głównie "instamatek").
Błogosławiony stan oraz pandemiczne realia prowokują Agnieszkę do organizowania na swoim profilu coraz częstszych pogadanek. Nie inaczej było w czwartek, gdy aktorka raz jeszcze postanowiła się uzewnętrznić przed fanami i podzielić się światłymi przemyśleniami. Na wstępie Włodarczyk pochwaliła ojca swojego nienarodzonego jeszcze dziecka, który - jak na razie - wykazuje się idealną postawą.
Wiem, że po ciąży będę musiała odrobinę "pocisnąć" z dietą i ćwiczeniami (z nimi mam największy problem), ale nie będę tego robić obsesyjnie i na siłę - zaczęła Agnieszka. Jestem szczęśliwa w miejscu, w którym jestem, nawet z uchwytami tanecznymi po bokach i cellulitem. Odnoszę wrażenie, że wiele zależy od podejścia ukochanego do tego, jak postrzegamy siebie... wiem, idealnie jest, kiedy niezależnie od nikogo akceptujemy siebie w pełni. A jednak ja tak nie mam. Kiedy patrzymy w jego oczy i widzimy kogoś wyjątkowego, zaczynamy wierzyć, że takie właśnie jesteśmy...
Do porodu zostało Agnieszce już tylko kilkanaście dni, w związku z czym 40-latka już zadbała o skompletowanie wyprawki. Korzystając z porad fanek, gwiazda wybrała się do jednego z popularnych dyskontów, w którym zaopatrzyła się w ubranka dla dziecka w wyjątkowo atrakcyjnych cenach.
Byłam dzisiaj w jednym z takich tanich sklepów z rzeczami dla dzieci, które mi poleciłyście, gdzie śpioszki zamiast 200 zł kosztują 15. I sprawdziłam. To wcale nieprawda, że w takich sklepach jest głównie chińszczyzna. Chińszczyzna kojarzy mi się z tandetą, farbowanymi rzeczami rakotwórczymi i innymi takimi. A nagle się okazuje, że są śpioszki z bawełny organicznej, normalnej, w normalnej cenie, 15 zł takie śpioszki kosztują - zachwalała gwiazda.
W dalszej części monologu celebrytka zaznaczyła, że nie ma nic przeciwko kupowaniu drogich rzeczy dla noworodka. Biorąc jednak pod uwagę tempo, z jakim dziecko brudzi ubranka (i z nich wyrasta), Agnieszka uważa, że przepłacanie - głównie ze względu na marżę narzuconą przez producenta - jest pozbawione sensu.
Generalnie nie mam nic przeciwko kupowaniu drogich fajnych jakościowo rzeczy - kontynuowała swój wywód. Natomiast myślę sobie, z tego co wy mówicie, dzieciaki chodzą w tych rzeczach bardzo krótko, zalewają się zupkami, marchewkami, innymi rzeczami później, więc nie ma sensu przepłacać. Oczywiście rzeczy na wyjście to rzeczy na wyjście.
Wykład Agi spotkał się z ciepłym przyjęciem jej fanek, które w dziesiątkach wiadomości pochwaliły "zdrowe" podejście celebrytki do kupowania dziecięcych ubranek.
W końcu ktoś o tym mówi, że istnieją nie tylko rzeczy po 200 zł, ale również tańsze, które nie różnią się niczym od tych droższych - brzmiał jeden z komentarzy.
Podzielacie jej zdanie?