W zeszły wtorek Agnieszka Włodarczyk poinformowała fanów, że trafiła do szpitala. Z relacji aktorki wynika, że karetka musiała zabrać ją na pogotowie, co miało związek z omdleniem i bolesnym upadkiem ze schodów. Pokazała także zdjęcie z opatrunkiem na twarzy i wyjaśniła, co dokładnie się stało.
Poszłam do toalety i nagle zabolał mnie brzuch do tego stopnia, że zrobiło mi się ciemno przed oczami i straciłam przytomność. Grzmotnęłam o podłogę. Obudziłam się we krwi, kręciło mi się w głowie, a serce waliło jak porąbane. Nie wiem, ile tam leżałam, mogło to chwilę trwać... - przekazała za pośrednictwem Instagrama.
Choć od czasu tajemniczego wypadku Agnieszka Włodarczyk powoli wraca do siebie, to wykonane badania podobno nie dały jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, co było przyczyną zasłabnięcia. Wiadomo jedynie tyle, że aktorka musiała przejść operację nosa, o czym sama informowała. Z powodu wypadku musiała też przemyśleć najbliższe plany, a spotkanie z lekarzem miała zaplanowane właśnie na dziś.
W poniedziałek po południu na koncie Agnieszki pojawił się nowy post, w którym ta przywołała fragment rozmowy z lekarzem. Dowiadujemy się z niego, że aktorka miała podobne dolegliwości już od dawna, jednak dopiero teraz zdecydowała się szukać przyczyny. W przytoczonej dyskusji nie padają co prawda konkrety, jednak można wnioskować, że ma to związek ze stresem.
- Czy Pani się czymś stresuje? Czy ma Pani jakieś zawodowe ambicje? - spytał profesor z fundacji gastroenterologii po tym, jak usłyszał moją historię i powód naszego spotkania.
- Nie, ambicje schowałam do kieszeni, kiedy pojawił się na świecie nasz synek.
- A od dawna ma pani te dolegliwości?
- Akurat te mam od około sześciu lat, i gdyby nie ten wypadek pewnie nadal bym je bagatelizowała...
- Mam pewne podejrzenia co to może być, miała pani stresujący zawód, ale proszę jeszcze zrobić dodatkowe badania i widzimy się niebawem.
Teraz Włodarczyk nie ukrywa, że żałuje zwłoki z wykonaniem badań lekarskich. Skorzystała więc z okazji, aby zachęcić do tego innych i zaapelować o niezamiatanie problemów zdrowotnych pod dywan.
Tak moi drodzy, taka jest natura większości z nas. Przestało boleć? Odpuszczamy, nie badamy się dalej, zamiatamy problem pod dywan. Nie lekceważcie swojego zdrowia, nasz organizm daje nam sygnały... Jest mądry! Bądźmy mu za to wdzięczni i dajmy sobie pomóc - napisała.