Tragiczne losy 30-letniej Izabeli z Pszczyny poruszyły całą Polskę i ponownie rozpętały burzę wokół kontrowersyjnego zaostrzenia prawa aborcyjnego w naszym kraju. Po przyjęciu do szpitala u kobiety będącej w 22. tygodniu ciąży zdiagnozowano bezwodzie. Mimo zagrożenia życia pacjentki, lekarze czekali na obumarcie płodu, prawdopodobnie obawiając się prawnych konsekwencji przeprowadzenia aborcji. Kobieta zmarła w wyniku wstrząsu septycznego. Śmierć ciężarnej 30-latki wstrząsnęła opinią publiczną. W sobotę wielu obywateli zamierza zamanifestować sprzeciw wobec drakońskich przepisów podczas protestu przed siedzibą Trybunału Konstytucyjnego.
W ostatnich dniach wiele rodzimych celebrytek publicznie ubolewało nad losem zmarłej Izabeli oraz sytuacją polskich kobiet pozbawionych możliwości decydowania o własnych ciałach. W sobotę do medialnej dyskusji postanowiła dołączyć również Agnieszka Włodarczyk. Przebywająca obecnie w słonecznej Hiszpanii celebrytka w instagramowym wpisie powróciła pamięcią do czasów ciąży. Nie jest tajemnicą, że będąc w błogosławionym stanie, Włodarczyk zaszyła się na indonezyjskich wyspach Gili. Jak przyznała mama małego Milana, do wyjazdu z Polski skłonił ją lęk o własne zdrowie.
W związku z dzisiejszym marszem Kobiet czuję się wywołana do tablicy. Ciąża to stan błogostanu, to szczęście i radość. Nie dajmy sobie tego odebrać! Nie dajmy sobie odebrać poczucia bezpieczeństwa, godności, wyboru i życia! To, co spotkało Izę, mogło spotkać każdą z nas… Dlaczego zdecydowałam się na wyjazd z kraju po tym, jak dowiedziałam się, że jestem w ciąży? Bo tam mogłam decydować o sobie - rozpoczęła.
Zobacz również: Matka 30-letniej ciężarnej Izabeli ujawniła OSTATNIE SMS-y, które dostała przed śmiercią córki: "ZACZEKAJĄ, AŻ UMRZE"
Włodarczyk nie ukrywała, że oczekując na narodziny potomka, czuła się o wiele spokojniejsza w Indonezji niż w Polsce - zwłaszcza, że od początku słyszała, że jej ciąża była ciążą podwyższonego ryzyka.
Tam zrobiłam wszystkie niezbędne badania prenatalne. Tam miałam wybór, jeśli byłoby coś nie tak. Bo to moje życie i nikt za mnie decydował nie będzie. Od początku w Polsce słyszałam "Hmm, pani pesel wskazuje na to, że jest to ciąża podwyższonego ryzyka". I co ja miałam zrobić z tą informacją? Miałam tu zostać i się bać? - rozprawiała.
Celebrytka nie ukrywała, że nie jest pewna, czy w obecnej sytuacji odważyłaby się ponownie zajść w ciążę. Ma bowiem świadomość, że w przypadku jakichkolwiek komplikacji nie byłaby w stanie sama decydować o własnym losie.
Po powrocie starałam się nie czytać negatywnych wiadomości, żyłam w bańce mydlanej, jakby świat za oknem nie istniał. Czułam, że tak przetrwam. Nam się udało, mamy piękne zdrowe dziecko. Czy teraz zdecydowałabym się po raz drugi "ryzykować" ciążę w naszym kraju? Nie wiem, czy wystarczyłoby mi odwagi. Żyjemy w okrutnym, pozbawionym empatii i serca systemie, w którym to jacyś obcy panowie decydują za Ciebie i Twoich bliskich. Bawią się w Pana Boga, po czym wracają do domu, mając w d*pie Twoje życie. Nie zgadzam się na to! - zakończyła stanowczo.
Zobaczcie wpis Agnieszki Włodarczyk.
Która celebrytka dla rozgłosu i pieniędzy chciała sfingować własny ślub? Posłuchajcie w najnowszym Pudelek Podcast!