Agnieszka Włodarczyk zamieściła na Instagramie zdjęcie z krwią pod nosem i opatrunkiem na twarzy. Aktorka podzieliła się z fanami sytuacją, która bardzo nią wstrząsnęła.
To był zwykły dzień, rodzinna niedziela, nic nie zapowiadało tego, co stało się w nocy. Poszłam spać, obudził mnie Miluś na karmienie, więc dałam mu mleczko i zasnął. To było około pierwszej… Poszłam do toalety i nagle zabolał mnie brzuch do tego stopnia, że zrobiło mi się ciemno przed oczami i straciłam przytomność. Grzmotnęłam o podłogę. Obudziłam się we krwi, kręciło mi się w głowie a serce waliło jak porąbane. Nie wiem, ile tam leżałam, mogło to chwilę trwać… - napisała Włodarczyk.
Aktorka trafiła do szpitala, gdzie okazało się, że upadając na ziemię, złamała sobie nos.
Wystraszyłam się i zawołałam Roberta cichym głosem, żeby nie obudzić małego. Pewnie był ostro przerażony, ale nie dał tego po sobie poznać, żebym nie wpadła w panikę "Nic się nie stało, to się zdarza" - powiedział patrząc na moją zakrwawioną twarz. "Chyba masz złamany nos, ale nie przejmuj się tym, wszystko będzie dobrze". Zadzwonił na pogotowie. Karetka przyjechała w ok.15-20 min i zabrali mnie do szpitala… Nigdy nie byłam w takiej sytuacji, nigdy nie straciłam przytomności. Jak sobie pomyślę, że mogłam uderzyć głową o róg kabiny prysznicowej, to mam ciarki na plecach. Mogło mnie tu nie być… - dodaje przerażona Włodarczyk.
Leżąc na Sorze ze złamanym nosem dziękowałam Szefowi na górze, że mogę jeszcze pożyć. Teraz muszę zadbać o swoje zdrowie, bo uroda to sprawa drugorzędna. Życie jest nieprzewidywalne… Uważajcie na siebie - napisała ku przestrodze.
Celebrytka zdradziła też na InstaStory, że przeszła szereg badań, które miały pomóc ustalić, jaki był powód utraty przytomności.
Była tomografia, RTG, badania krwi i USG brzucha. Dostałam kroplówkę, a na odchodne antybiotyk... Nadal nie wiem, co było przyczyną omdlenia - czytamy.
Życzymy dużo zdrowia!