Agnieszka Włodarczyk w połowie listopada oświadczyła, że wyjeżdża na urlop do Indonezji. Z wakacji, jak na razie, nie ma zamiaru wracać. Wszystko przez pandemię, która i tak zabrała jej pracę w Polsce. Aktorka doszła więc do wniosku, że lepiej nic nie robić na rajskiej wyspie niż nad Wisłą.
Przypomnijmy: Agnieszka Włodarczyk relacjonuje wakacje z ukochanym: "Dopóki sytuacja w mojej branży się nie zmieni, NIE MAMY ZAMIARU WRACAĆ"
Agnieszka Włodarczyk od tamtej pory raczy internautów zdjęciami i filmami z raju, w którym odpoczywa z ukochanym Robertem Karasiem. Czasem tylko chwile błogiego relaksu przerywają irytujące pytania internautów - na przykład o to, czy aktorka myśli o macierzyństwie.
Włodarczyk raczej tego komentuje, przyzwyczaiła się już bowiem do wścibskich i oceniających głosów internautów. Tych nie zabraknie po najnowszym zdjęciu, jakim Agnieszka pochwaliła się na Instagramie. To zdjęcie z drona, na którym widać, jak Agnieszka i Robert kąpią się w oceanie. Z pozoru niewinnie... Włodarczyk oznaczyła na nim jednak... profil agencji organizującej ceremonie ślubne na Bali. Konto prowadzone jest w języku rosyjskim i można dowiedzieć się z niego między innymi, jak uzyskać wizę na Bali. Jest też oferta "pakietu ślubnego" za 1100 dolarów, w skład którego wchodzi m.in. sesja zdjęciowa.
Miłego dnia❤️ #taktomy #giliair 📸 @wedonbali - napisała jedynie pod zdjęciem wykonanym na wyspie Gili Air, co rozpaliło wyobraźnię fanów. Zaczęli pytać, czy to oznacza, że para powiedziała "tak". Zwłaszcza, że na poprzedniej fotografii Agnieszka zaprezentowała się jako "wylaszczona" dziewczyna: w pełnym makijażu i białej sukni...
Włodarczyk, swoim zwyczajem, nie odniosła się do tych głosów.
Wygląda na to, że zdjęcie jest tylko żartobliwą pamiątką z wakacji, bo, jak udało nam się dowiedzieć, żadnego ślubu Agnieszki i Roberta nie było.
Może chociaż będą przyjmować gratulacje?