Agnieszka Włodarczyk niebawem dołączy do grona mam celebrytek. Im bliżej rozwiązania, tym większa aktywność w sieci ukochanej Roberta Karasia.
Aga sprawia też wrażenie coraz bardziej rozdrażnionej. Kilka dni temu publicznie zganiła jedną ze zbyt ciekawskich internautek, a w czwartek, nawiązując do wpisu Mai Bohosiewicz po raz kolejny ubolewała nad tym, jak otoczenie traktuje ciężarne. Tym razem poruszyła temat wielkości ciążowego brzucha i reakcji, jakie wywołuje on u innych osób.
Nigdy nie wiadomo, jaki która ma brzuch, może poczuć się urażona, może być jej przykro... - Włodarczyk "pouczyła" spotkanego mężczyznę, który zasugerował, że niedługo urodzi, bo ma tak duży brzuch. Ja od szóstego miesiąca miałam spory brzuch i wszyscy zaczęli się rozpisywać, że zaraz rodzę. To nie jest kurde przyjemne - wspomina aktorka, apelując: Ruszmy czasem myślenie i nie komentujmy.
Po chwili Agnieszka Włodarczyk podjęła wątek i stwierdziła, że może ludzie reagowaliby inaczej na wygląd ciężarnych kobiet, gdyby influencerki rzadziej epatowały swoimi idealnymi ciałami, także tymi w ciąży:
Czy to nie jest tak, że to przez to, że te wszystkie modne "ciężarówki" i influencerki są takie fit w ciąży, potem takie normalne, normalnie jedzące, niećwiczące, wyglądają na hipopotamy? - zastanawiała się.
Myślicie, że miała na myśli kogoś konkretnego?
Ida Nowakowska w zaawansowanej ciąży przyciąga sobie nogę do czoła. "Chyba by mnie ROZERWAŁO W PÓŁ!"