Wszyscy zapewne wiemy, że telewizja śniadaniowa rządzi się swoimi prawami. Zanim prowadzący staną przed kamerami, aby powitać widzów o poranku, trwają wielogodzinne przygotowania i to zarówno merytoryczne, jak i czysto estetyczne. Wiąże się to oczywiście z tym, że wielu z nich wstaje do pracy już o świcie.
Ciężki los gwiazd śniadaniówek. O której wstają do pracy?
Pod koniec sierpnia Małgorzata Rozenek pochwaliła się, że przed debiutem w "Dzień dobry TVN" była na nogach już od czwartej rano. Najpierw pojechała zrobić się na bóstwo, a następnie pojawiła się w studiu, gdzie trwały próby. Z kolei tym, o której do pracy wstaje Paulina Krupińska, niedawno mówił jej mąż w rozmowie z Wirtualną Polską.
Jak ona wstaje rano do pracy, to ja muszę być z dziećmi, zaprowadzić je do szkoły i przedszkola. Ja śpię wtedy z dziećmi, a ona osobno, żeby mogła wypocząć i żeby to wszystko miało sens - mówił i przyznał, że Paulina wstaje do pracy "po 6 rano".
Przypomnijmy: Sebastian Karpiel-Bułecka o małżeńskich kłótniach z Pauliną Krupińską: "Zwykle to ja byłem PUNKTEM ZAPALNYM"
Agnieszka Woźniak-Starak o rutynach przed prowadzeniem "Dzień dobry TVN"
Do realiów świata telewizji śniadaniowej musiała się też przyzwyczaić Agnieszka Woźniak-Starak. W rozmowie z portalem Co za tydzień współprowadząca "Dzień dobry TVN" przyznała, że - podobnie jak Gonia - wstaje do pracy o 4 rano. Jak twierdzi, wynika to nie tylko z odległości, jaką musi pokonać do studia, lecz także od jej porannych rytuałów.
Ja jestem hardkorem absolutnym, bo ja wstaję o 4:00, bo mam tyle rytuałów i mieszkam też poza Warszawą, że chyba nikt z prowadzących nie wstaje tak wcześnie jak ja. Trzeba się wcześniej kłaść spać, ale scenariusze przychodzą wieczorem, więc to nie jest takie proste - przyznaje.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jesteście pewnie ciekawi, jak wyglądają poranki Agnieszki i dlaczego musi się zrywać aż o świcie, żeby przygotować się do codziennych sprawunków. Okazuje się, że faktycznie ma trochę do zrobienia, bo musi m.in. "wymasować się rollerem", a poza tym po prostu nie lubi się spieszyć.
Ja muszę zaparzyć moje ziółka, wyszczotkować ciało, wymasować się rollerem. Już nie mam 24 ani 34 lat, więc to wymaga wysiłku. Ja się nie lubię spieszyć. Nienawidzę się spieszyć i zawsze sobie lubię wszystko robić bardzo spokojnie. Wtedy przyjeżdżam taka gotowa, nie taka w pośpiechu - zapewnia.
Jak twierdzi, poranki bez pośpiechu pomagają jej w dobrym rozpoczęciu dnia, a co za tym idzie także w sumiennym wykonywaniu obowiązków prowadzącej śniadaniówki.
Czuję się przygotowana również fizycznie, nie tylko intelektualnie - podsumowuje.
Sprytnie?