Kwestia aborcji wciąż dominuje życie publiczne w kraju, będąc przedmiotem sporu w Sejmie. Zapytana o to, czy Lewica będzie dążyła do uchwalenia prawa dopuszczającego przerywanie ciąży do 12. tygodnia, posłanka Anna Maria Żukowska odpowiedziała miesiąc temu, że "pewne rzeczy nie znajdą się w umowie koalicyjnej, będą w protokole rozbieżności".
Budzący kontrowersje temat postanowiły poruszyć w "Trójkącie" Agnieszka Woźniak-Starak oraz Gabi Drzewiecka. Dyskutując o obecnych nastrojach w państwie, między pierwszą z gospodyń a Zosią Zborowską doszło do małego spięcia na tle poglądowym. Była prowadząca "Dzień Dobry TVN" doszła do wniosku, że bojowa postawa środowisk lewicowych, gdy przychodzi do obrony swoich racji, nie zawsze przynosi oczekiwany skutek.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Myślałam ostatnio dużo, że te ekstremizmy prowadzą często do obronnej postawy i że ktoś staje okoniem i mówi nie - stwierdziła. Zastanawiam się, czy lewicowe środowiska zawsze robią dobrą robotę. Czy naprawdę zaczynając X edycję Sejmu awanturą o aborcję dostępną do 12. tygodnia ciąży to jest to, od czego naprawdę chcemy zaczynać. To są ważne tematy, ale kurczę, czemu nie potrafimy myśleć trzy kroki do przodu i trochę lepiej planować.
Dziennikarce zawtórowała Gabi Drzewiecka.
Kurczę, myślę, że problemem jest to, że z jednej strony chcemy ludzi edukować i uświadamiać w różnych tematach, ale przez takie ekstremalne zachowanie budujemy mur - stwierdziła.
Nawet mój opór to budzi, mimo że jestem za, jestem otwarta, ale jak ktoś zaczyna rozmowę z tak wysokiego tonu i tak agresywnie, to jest mur - oceniła Agnieszka.
Wtedy do akcji wkroczyła Zborowska. Celebrytka przywołała słowa Grzegorza Brauna, który podczas sejmowej debaty nad obywatelskim projektem przywracającym finansowanie procedury in vitro mówił o rampie oświęcimskiej i "przedsionku piekieł", sugerując, że ta metoda stwarza zagrożenie kazirodztwem. Matka dwójki dzieci nie kryła swojego oburzenia wynurzeniami posła Konfederacji Korony Polskiej.
Jest mur, ale z drugiej strony jestem w stanie to zrozumieć, słuchałyście pewnie wywodów pana Brauna o in vitro i ręce po prostu opadają - stwierdziła.
Tam jest równoległa rzeczywistość, którą ja odcinam, że to się dzieje, ale tak w Polsce jest - odparła Woźniak-Starak.
Zosia doszła do wniosku, że skrajne sytuacje wymagają skrajnych rozwiązań.
Naprawdę się wk*rwiłam przez ostatnie parę lat - stwierdziła. Myślę, że te dziewczyny, które nas reprezentują w Sejmie, chcą z buta wjechać, żeby zawalczyć o to co nasze.
Zosia, ale żeby to nam nie wyszło bokiem - tłumaczyła jej celebrytka. 15 października nastąpiła rewolucja wielka, bardzo ważna rzecz i nie zniszczmy tego awanturami, bo zaraz się wszyscy pokłócą, zaczną sobie skakać do gardeł i nic z tego nie będzie - przerwała Agnieszka.
Myślę, że nasz marszałek na to nie pozwoli i wyłączy mikrofon. Ale liczę, że będzie dobrze - ucięła Zborowska ze śmiechem.
Która z pań ma więcej racji?