Rafał Nowaczuk to fan siłowni, który usiłował się dostać do show biznesu na różne sposoby. "Model" próbował sił w konkursie Mister Polska 2020 i wystąpił w niszowym reality show "Wild Life", który przeszedł zupełnie bez echa. Jakimś cudem udało mu się też wkręcić do obsady drugiej części "365 dni", o czym z ekscytacją opowiedział naszemu reporterowi na festiwalu w Sopocie.
Zobacz też: Rafał Nowaczuk zachwyca się pracą na planie "365 dni": "Dużo fajnych scen erotycznych w klubie z PANIENKAMI"
Choć Nowaczuk sam usilnie zabiegał o rozmowę z Pudelkiem, to gdy na naszym serwisie ukazał się rzeczony wywiad, niedoszły celebryta nagle zażądał zdjęcia materiału. Rzekomo nie wiedział, że kamera jest włączona (?!) i myślał, że to tylko "próba". Najwyraźniej aspirujący influencer pożałował słów: "gram w klubie z panienkami i narkotykami, czyli to, co robię na co dzień". Oczywiście wywiad nadal możecie obejrzeć na Pudelku.
Teraz dochodzą nas słuchy o tym, że z niesłownością Rafała Nowaczuka mierzą się też inne osoby. Skontaktował się z nami właściciel studia tatuażu, który nie dostał od "aktora" zapłaty za swoją pracę.
Rafał przyszedł do studia tatuażu robić cover ramienia. Po skończonej dziarze zrobił przelew na 1400 zł przy tatuatorze, a po wyjściu z salonu prawdopodobnie zadzwonił do banku i ten przelew cofnął. Później tłumaczył się, że na konto siadł mu komornik. Studio od 21 października czeka na przelew, w tym momencie z "misterem" nie ma żadnego kontaktu - mówi nam osoba z salonu.
Na Nowaczuka "nacięła" się też uczestniczka "Projektu Lady". Dominika Jarmoszewska poinformowała nas, że została oszukana przez Rafała 8 lipca, gdy była z nim na imprezie. Kobieta chciała wrócić do domu, ale rozładował jej się telefon. Dodała więc swoją kartę do przejazdowego konta "mistera". Później okazało się, że z jej konta zniknęło prawie 300 zł. Rafał miał korzystać z usług firmy przewozowej za jej pieniądze.
Najpierw robił głupa, później miał jej oddać, obiecywał i rozciągał w czasie. W końcu ją zablokował - słyszymy od naszego źródła.
Mało tego, za pomocą Dominiki napisała do nas jeszcze jedna ofiara mistera, której dane zostawiamy do własnej wiadomości. Ona też miała wątpliwą przyjemność robić z nim "interesy": Nowaczuk - co nie zaskakuje - nie oddał jej 1500 złotych, które pożyczył podobno na wynajem mieszkania.
Zauważyłem, że olewa mnie i zaczyna "czarować". Dzwoniłem, prosiłem, aby co sobotę oddawał mi, jak było w umowie, 150 złotych. Twierdził, że nie ma, jak sam pisał, "z d*py nie wytrzepie" - czytamy w wiadomości przesłanej do naszej redakcji.
Sprawą miała zająć się policja, ale, jak twierdzi oszukany, nic w tej sprawie się nie dzieje, więc zwrócił się do nas z prośbą o pomoc.
Napisaliśmy do Nowaczuka, żeby odniósł się do tych zarzutów. Nagrał nam wiadomość głosową, w której słyszymy: "Nie wyrażam zgody na wykorzystanie moich zdjęć ani wizerunku ani screenów do publikacji publicznej. Nie wyrażam zgody także na żaden materiał o mnie. Mój prawnik też już jest o tym poinformowany. ARTYKUŁ 81 I USTAWA 1".
Niestety Rafał nie wie, że jako osoba publiczna nie musi wyrażać zgody na to, byśmy mogli wykorzystywać jego wizerunek. Zresztą Rafał, to nie jest "wykorzystanie wizerunku", bo twoje zdjęcia były wykonane w trakcie twojej "pracy" trzecioligowego influencera. Jedyne, co "wykorzystaliśmy", to wiadomości od twoich ofiar, którym - przeciwnie niż tobie - zależy na pokazaniu tego, jak się zachowujesz. Pudelek zawsze przestrzegał potencjalne ofiary takich "celebrytów", którzy chcą wykorzystać czyjąś naiwność w ten czy inny sposób. Pilnujemy, żebyście nie dali się zwieść "renomie" "twarzy z telewizji". Uważajcie, gdy ktoś taki poprosi Was o pieniądze.
Jeśli chcecie napisać nam o Rafale coś jeszcze, czekamy na donosy@pudelek.pl.