Daniel Dobosz, który jest aktorem warszawskiego Teatru Studio, jest także doskonale znany widzom Telewizji Polskiej m.in. z roli w serialach "Wojenne dziewczyny" czy "Żołnierze wyklęci". Aktor udzielił ostatnio wywiadu dla czasopisma "Replika" w której otworzył się na temat swojej orientacji. Dobosz, który przez wiele lat chciał wierzyć, że jest heteroseksualny.
Swoją gejowską tożsamość zakopałem głęboko i na długie lata. Nawet gdy ktoś mi coś sugerował, twardo stałem na stanowisku, że jestem hetero i f**k off! Bardzo w tę swoją heteryckość wierzyłem - stwierdził w rozmowie z Krzysztofem Tomasikiem z "Repliki".
Daniel Dobosz udokonał coming outu
Aktor swoją "gejowską tożsamość" odkrył dopiero po trzydziestce, gdy zaczął umawiać się z mężczyznami. Dobosz na łamach miesięcznika dla osób LGBTQIA nie ukrywał, że przez wiele lat był w relacji z kobietą, a nawet był o krok od ślubu. Dopiero po latach zrozumiał, że była to wówczas jego "strategia przetrwania".
W styczniu skończyłem 38 lat, a pierwszy raz wylądowałem w łóżku z facetem po "30". Wcześniej przez wiele lat byłem w relacji z kobietą, byłem nawet narzeczonym. Byłem kochany, szczęśliwy i spełniony. Tak wówczas myślałem, że się czuję - wyznał.
Bo moja głowa, moje ciało i moje emocje to były trzy osobne, nieskalibrowane byty. Trochę czasu minęło, zanim się zestroiłem, zanim dotarło do mnie, że cały czas spełniałem czyjeś oczekiwania i wyobrażenia na temat mojej osoby, że byłem zadowalaczem, że to była moja strategia przetrwania, że to szczęście i ten rodzaj spełnienia nie są moje, że kłamstwo powtarzane sto razy staje się prawdą, że jestem hetero, że chcę założyć rodzinę, że chcę mieć dzieci, najlepiej troje i że dom z ogrodem na kredyt – dodał.
Aktor w wywiadzie tłumaczy, że jego zachowanie podyktowane było presją społeczną, szczególnie że pochodzi z robotniczego osiedla w Częstochowie, gdzie, jak zaznacza, szybko musiał wyrzucić z siebie to, co "było mało męskie". Dobosz podkreśla, że duży wpływ na przyjętą postawę miały również oczekiwaniami matki, dotyczącego tego, jak będzie wyglądała jego przyszłość.
Robiłem to, co ktoś chciał zobaczyć, bo bycie homo w tym kraju, w robotniczej rodzinie, gdzie słowa "p**ł", "p****a", "ped*ofil" i "zboczeniec" traktowane są jako wyrazy bliskoznaczne, nie jest szczęśliwym losem na loterii, no sorry, ale taki mamy klimat - stwierdził.
Starałem się spełnić przede wszystkim wyobrażenie mojej mamy na temat jej syna i tego, jak ma wyglądać jego życie. Mój brat zginął w wypadku samochodowym, więc ciężar oczekiwań był spory. Tak żyłem i nawet się w tym jakoś realizowałem – wyjaśnia Dobosz w "Replice".
ZOBACZ TAKŻE: Seryjny gej-morderca z Londynu ZABIŁ 4 MŁODYCH MĘŻCZYZN! Poznawał ich na aplikacjach randkowych