O tym, że nad polskim morzem bywa drogo, mówi się nie od dziś. Co roku Internet zalewają wieści o "paragonach grozy" i bajońskich sumach za nocleg czy posiłki w knajpach. Sezon wakacyjny co prawda powoli się kończy, ale rzutem na taśmę do grona rozżalonych urlopowiczów dołączyła Alicja Ostolska, czyli serialowa Ala Wrońska z "M jak Miłość".
Pojechała nad polskie morze. Ceny ją przerosły: "Załamałam się"
Na profilu Alicji na TikToku pojawiło się dwuminutowe nagranie, w którym aktorka podzieliła się z internautami wrażeniami po wypadzie nad polskie morze. Już na starcie nie obyło się bez problemów, bo miała duży problem ze znalezieniem sensownego noclegu.
Krótka rozmowa o tym, jak drogo jest nad polskim morzem. Słuchajcie, byłam miesiąc temu w Krynicy Morskiej i stwierdziłam, że, no dobrze, jadę po prostu, zachciało mi się, na pewno znajdzie się jakiś nocleg. Mam dosłownie ze 120 numerów wybranych i nigdzie nic nie znalazłam. Cena za taki zwykły pensjonat to było około 1500, a nawet 2500 złotych za pokój na jedną noc. Cudownie. Znalazłam ostatecznie coś, dosłownie jakiś taki hotel, no nie wiem, z 40 kilometrów od Gdyni, coś takiego, w dół oczywiście - wspomina.
Zobacz także: Internautka pokazała PARAGON GROZY znad polskiego morza. Cena za dwie zapiekanki i colę ZWALA Z NÓG
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To jednak dopiero początek. Gdy już udało się załatwić nocleg i dotrzeć na miejsce, Ostolską zaskoczyły panujące tam wysokie ceny. Podała nawet kilka konkretnych przykładów.
No i wyszłam na miasto w tej Krynicy jeszcze, bo stwierdziłam, że tyle jechałam, no to się chociaż przejdę. Pizza w takiej budce na chodniku kosztowała 68 złotych, 32 centymetry. Mówię: okej, no trudno, biorę. Lecimy dalej - idę na gofra, 30 złotych gofry z bitą śmietaną. Cola w knajpie, pół litra, 17 złotych. No po prostu się załamałam.
Jak twierdzi, za obiad składający się z ryby, frytek i surówki trzeba tam zapłacić nawet 100 złotych. Teraz już wie, że nie ma sensu ruszać na wakacje bez planowania.
Sobie myślę, Boże, czy ja tak mało zarabiam, że ja po prostu nie mam na to kasy? Bo stwierdziłam, że wybiorę się tak na luzie, nic nie odkładałam. Myślałam, że będzie fajnie, a nie było. I tym sposobem stwierdziłam, że ostatni raz jadę na hop-siup nad morze. Będę już wcześniej to wszystko planować, może ceny wtedy będą niższe. No ale nic nie zmieni cen w takich właśnie stoiskach, knajpach, bo, sorry, ale zestaw z rybą, frytkami i surówką za 100 złotych to naprawdę jest przesada.