Od ponad miesiąca na Białorusi trwają protesty przeciwko sfałszowanym wyborom prezydenckim, które, według oficjalnych wyników, wygrał Alaksandr Łukaszenka. Kraj pogrążył się w chaosie. Milicja i wojsko dokonują brutalnych zatrzymań demonstrantów.
17 krajów członkowskich Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie - w tym Polska - powołało niezależną komisję, która ma zbadać przypadki domniemanego łamania praw człowieka na Białorusi.
W jednym z przemówień premier Mateusz Morawiecki podkreślił, że nie możemy być obojętni wobec tego, co dzieje się u naszego sąsiada.
Polska jest ambasadorem wolnej Białorusi, suwerennej (...). Jest rzeczą niedopuszczalną, by ludzie, którzy opowiadają się za wolnością, za demokracją i suwerennością Białorusi, byli przez Aleksandra Łukaszenkę zamykani w więzieniach - powiedział.
Łukaszence bardzo nie podoba się, że inne państwa komentują sytuację w jego kraju i zarzuca m.in. polskim politykom podburzanie obywateli do protestów. Właśnie ogłosił, że zamyka granice z Polską i Litwą oraz wzmacnia ochronę wzdłuż granicy z Ukrainą.
Jesteśmy zmuszeni zabrać wojska z ulicy, pół armii postawić pod broń i zamknąć granicę państwową na zachodzie. Przede wszystkim z Litwą i Polską (...). Nie wiemy, z czym oni jeszcze wyskoczą. Zostało zaledwie kilka chwytów, by rozpocząć gorącą wojnę. Powstrzymajcie swoich szalonych polityków, nie pozwólcie wybuchnąć wojnie! - zaapelował podczas Forum Kobiet w Mińsku.
Łukaszenka dodał, że wybory na Białorusi przeprowadzono w sposób legalny, zgodny z konstytucją i białoruskimi przepisami.
Jak myślicie, jaka będzie odpowiedź polskiego rządu na zamknięcie granic?