W 2012 roku życie Alana Andersza zmieniło się o 180 stopni. W lutym, podczas imprezy urodzinowej Antka Królikowskiego, doszło do wypadku, po którym młody aktor walczył o życie. Jak wspominał później w mediach, nie mógł liczyć na wsparcie przyjaciela, który nie odwiedził go w szpitalu. Po wielu latach panowie wyjaśnili sobie nieporozumienia. O przyjaźni jednak nie ma już mowy.
Podałem mu rękę i powiedziałem, że temat wypadku jest dla mnie zamknięty. Jeżeli ktoś w tak trudnym momencie zachowuje się w taki, a nie inny sposób, to oczywistym jest, że nie chcesz z kimś takim rozmawiać. Niejednokrotnie mówiłem, że wystarczyło, by przyszedł do mnie do szpitala, przybił ze mną piątkę i przeprosił. Nie byłoby wtedy problemu, bo to był przecież wypadek - powiedział Andersz w podcaście "Zdanowicz pomiędzy wersami".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Alan Andersz komentuje wybryk Antka Królikowskiego. Co sądzi o używkach?
Podczas jednej z imprez mieliśmy okazję porozmawiać z Alanem Anderszem. Niespodziewanie sam poruszył temat używek. Przyznał jednak, że są mu obce. Zapytany przez naszą reporterkę o opinię na temat prowadzenia auta po zażyciu środków odurzających, miał jasne stanowisko.
Nie można. To jest auto, rozpędzone, powinieneś być skupiony. Jeżeli ktoś po zażyciu marihuany leczniczej jest bystrzejszy to niech jara, ale tu chodzi o bezpieczeństwo, ale nie mam wiedzy na ten temat. Nie jaram - powiedział.
Andersz został zapytany wprost o występek swojego dawnego przyjaciela. Królikowski wywołał kilka miesięcy aferę, kiedy to został zatrzymany przez policję podczas jazdy autem po zażyciu THC za co trafił przed sąd i został skazany. Andersz nie chciał komentować sytuacji.
Nie wiem, nie znam szczegółów. Nie wypowiadam się. Nie było mnie tam, to są doniesienia... Nie zażywam, nie wiem, jak to wpływa na prowadzenie auta. To nie mój problem - dodał.
Wymowne?