Sprawą Aleca Baldwina i śmiertelnego postrzelenia operatorki Halyny Hutchins na planie filmu "Rust" media żyją już od kilku tygodni. Do tragicznego wypadku doszło po wystrzale z broni, która miała służyć aktorom jako rekwizyt, a którą wcześniej dopuścił do użytku asystent reżysera. Ranny został także Joel Souza, który po interwencji lekarzy wkrótce opuścił szpital.
Tragiczne zdarzenie położyło się cieniem na dotychczasowej karierze Aleca Baldwina, a wokół tego, co faktycznie stało się na planie "Rust" narasta coraz więcej pytań i domysłów. W czwartek informowaliśmy o pierwszej części wywiadu z aktorem, który podczas godzinnej rozmowy kilkukrotnie się rozpłakał. Wyznał wtedy, że "nie pociągnął za spust".
Przypomnijmy: Alec Baldwin płacze w wywiadzie udzielonym po zastrzeleniu kobiety na planie: "NIE POCIĄGNĄŁEM ZA SPUST"
Teraz do emisji dopuszczono drugą część rozmowy, podczas której Baldwin stwierdził wprost, że to nie on odpowiada za tragiczną śmierć Halyny Hutchins. Jako winnego wskazuje osobę, która wniosła prawdziwe naboje na plan i załadowała broń, z której oddano strzał. Co istotne, amunicja nigdy nie powinna była znaleźć się na miejscu, bo podobno nie wymagały tego warunki ani scenariusz.
Jest tylko jedno pytanie, na które należy odpowiedzieć: skąd na planie wzięła się żywa amunicja? - zastanawiał się Alec w rozmowie z ABC News, po czym dodał: Ktoś tą broń załadował. Żywa amunicja nie powinna była w ogóle znaleźć się na miejscu. Ktoś jest winny tej sytuacji. Nie jestem w stanie powiedzieć kto, ale wiem, że na pewno nie ja.
Baldwin potwierdza też wersję mediów, że broń została mu przekazana przez asystenta reżysera, Dave'a Hallsa, który zapewniał, że nie ma w niej naboi. Po fakcie, jak zapewne wszyscy wiemy, okazało się inaczej. Podczas prób przed właściwymi nagraniami z pistoletu oddano strzał, a aktor myślał na początku, że Hutchins po prostu... zemdlała.
Zastanawiałem się: "Czy ona zemdlała?". Nie mogłem pojąć, że w środku była żywa amunicja, zajęło mi to 45 minut, może godzinę. Nikt nie był w stanie tego zrozumieć. Czy ona miała atak serca? Sama myśl, że ktoś mógł załadować wcześniej broń, była po prostu nierealna - wspomina.
Jak jednak zapewnia, nie zauważył, aby nie przestrzegano bezpieczeństwa na planie. Był też pod wrażeniem tego, jak radziła sobie Halyna, jednak dziś musi już mówić o jej profesjonalizmie tylko w czasie przeszłym...
Wszyscy ją kochali, każdy ją lubił i podziwiał... Śni mi się to do dziś - mówił, dławiąc się łzami.
Po wspomnianym wywiadzie Baldwin zabrał też głos na Instagramie. Podziękował w nim przede wszystkim żonie, która wspiera go w trudnych chwilach.
Niezależnie od tego, co mi się stanie, niezależnie od tego, ile wycierpię, czy wygram, czy stracę wszystko, nikt nie może mi odebrać radości życia i miłości, którą obdarzyła mnie Hilaria. To trudny czas. Świat dławi się oparami nienawiści, ale dałaś mi powód, aby dalej żyć. Nasza rodzina to wszystko, co mnie teraz obchodzi. Nic innego. To Twoja zasługa - napisał.
Zdradzimy Wam, kto najlepiej klika się na Pudelku!