Na planie westernu "Rust" doszło do tragedii, o której rozpisują się światowe media. Jak donosi m.in. serwis TMZ, Alec Baldwin postrzelił dwie osoby podczas realizowania zdjęć do produkcji. Ofiarą śmiertelną była Halyna Hutchins, operatorka i współpracowniczka aktora. Obrażenia odniósł też reżyser filmu Joel Souza.
Do niewyobrażalnego wypadku doszło w czwartek w Bonanza Creek Ranch na południe od Santa Fe. Podczas kręcenia jednej ze scen Alec Baldwin, prawdopodobnie w wyniku pomyłki, wystrzelił z broni, która była rekwizytem na planie. Jak informuje BBC, śmiertelnie postrzelona operatorka została ranna w momencie, gdy aktor rozładowywał broń.
Joel Souza już trafił do szpitala Christusa St. Vincenta i jest pod okiem specjalistów. Mówi się, że jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Jak donosi "Variety", wspomniana scena faktycznie wymagała użycia broni, jednak wokół tragicznego wydarzenia już narosło wiele spekulacji. Wiadomo jedynie, że Baldwin został już przesłuchany i nie mógł powstrzymać łez po tym, co się stało.
Biuro szeryfa w Santa Fe potwierdziło, że Baldwinowi na razie nie postawiono żadnych zarzutów. Nie doszło też do jego zatrzymania. Na ten moment reprezentant aktora w mediach nie wydał jeszcze oświadczenia w związku ze wspomnianymi wydarzeniami. Śmierć Hutchins została już jednak potwierdzona przez szeryfa oraz Międzynarodową Gildię Operatorów Filmowych. Kobieta miała 42 lata.
Trwa śledztwo w sprawie i doszło już do pierwszych przesłuchań. Warto wspomnieć, że we wspominanym Bonanza Creek Ranch powstało wiele podobnych produkcji westernowych i tylko w tym momencie powstaje tam dziewięć filmów. Jak z kolei dowiedziało się "Deadline", aktor podobno nie był świadomy tego, jakiej amunicji użyto w broni, która weszła w jego posiadanie.
Dlaczego Pudelek nie pisze o niektórych celebrytach i czy "ktoś" nam tego zabrania? Posłuchaj w najnowszym Pudelek Podcast!