W październiku zeszłego roku na planie filmu "Rust" doszło tragedii. Podczas kręcenia jednej ze scen Alec Baldwin złapał za pistolet służący jako rekwizyt i śmiertelnie postrzelił operatorkę Halynę Hutchins. Ranny został również reżyser filmu Joel Souza.
Przypomnijmy: Przerażające kulisy śmierci Halyny Hutchins. Alec Baldwin "wyciągnął pistolet z kabury i CELOWAŁ W KAMERĘ"
Baldwin próbował się bronić, wskazując jako winną osobę, która załadowała broń prawdziwymi nabojami. W trakcie wywiadu, w którym opowiadał o tragicznym wypadku, wielokrotnie wybuchał płaczem.
Żywa amunicja nie powinna była w ogóle znaleźć się na miejscu. Ktoś jest winny tej sytuacji. Nie jestem w stanie powiedzieć kto, ale wiem, że na pewno nie ja - mówił, zalewając się łzami.
Tragiczne zdarzenie mocno zachwiało karierą Baldwina. Od tamtej pory gwiazdor z niepokojem czekał na wyniki dochodzenia prowadzonego przez Biuro Bezpieczeństwa i Higieny Pracy w Nowym Meksyku.
W środę wydano wreszcie decyzję w tej sprawie. Śledczy winą obarczyli producenta filmu, zarzucając mu złamanie zasad bezpieczeństwa. Firma Rust Movie Productions LLC będzie musiała zapłacić grzywnę w wysokości 137 tysięcy dolarów. Rzecznik firmy już zapowiedział, że ta zamierza się odwoływać.
Głos zabrał także prawnik Aleca Baldwina.
Doceniamy, że raport uniewinnia pana Baldwina, dając jasno do zrozumienia, że w jego przekonaniu broń, którą trzymał, zawierała jedynie ślepe naboje. (...) Cieszymy się, że władze Nowego Meksyku wyjaśniły te kluczowe kwestie - czytamy w oświadczeniu na Instagramie.
Dzień po opublikowaniu wyników śledztwa Alec wybrał się z żoną na premierę sztuki pt. "Wisielec" w The Golden Theatre w Nowym Jorku. Przypomnijmy, że Hilaria Baldwin jest obecnie w kolejnej ciąży.
Myślicie, że Baldwinowi uda się reanimować karierę?