Choć Aleksandra Domańska dała się poznać za sprawą występów w serialach i wygranej w Ameryce Express, obecnie znacznie bardziej kojarzy się ją jako orędowniczkę "ciałopozytywności" i samoakceptacji.
Wyzwolona aktorka na każdy kroku podkreśla, że opinie innych na temat jej wyglądu nie robią na niej wrażenia. Kilka miesięcy temu zapowiedziała, że nie zamierza malować się na ścianki, a niedawno ścięła włosy na krótko.
Ola nie ma także problemów z tym, by pokazywać swoje niedoskonałości, a na jej instagramowym profilu nie brakuje odważnych fotografii. Kilka dni temu zaprezentowała, jak rozbiera się do majtek i wskakuje do jeziora, a w środę dla odmiany pochwaliła się nagim zdjęciem.
Jesteśmy wnuczkami czarownic, których nie udało wam się spalić. Drżyjcie, drżyjcie, czarownice powróciły! - napisała pod fotką, na której widzimy, jak stara się zakrywać pozbawione biustonosza piersi.
Po zamieszczonym w opisie hasztagu możemy wywnioskować, że Domańska wzięła udział w cieszącym się coraz większą popularnością wyzwaniu. "Challenge Accepted" polega na opublikowaniu czarno-białego zdjęcia celem wyrażenia swojego wsparcia dla kobiet, które padają ofiarami przemocy. W zapoczątkowanej w Turcji akcji wzięły udział już między innymi Jennifer Aniston czy Khloe Kardashian.
Choć Aleksandra z pewnością miała dobre zamiary, nie wszyscy je docenili.
Boże, ten challenge jest z Turcji i dotyczy przemocy wobec kobiet i tego jak sobie z nią nie radzi to państwo. Czemu osoby spoza musiały to wykorzystać? Chyba że chodzi o innych challenge, to przepraszam - napisała poirytowana fanka.
Na odpowiedź 31-latki nie trzeba było długo czekać:
I uważasz, że nie możemy być z nimi solidarne? Szczególnie że dotyczy to wszystkich kobiet niezależnie od kraju? U nas też nie jest zbyt wesoło, moja miła. Mamy dużo do zrobienia i fajnie, jeśli robimy to wszystkie razem - wytłumaczyła się aktorka.
To jednak nie usatysfakcjonowało internautki, której nie spodobał się sposób, w jaki Ola postanowiła wesprzeć akcję.
Bez informacji, o co chodzi i wrzucaniu tylko ładnego zdjęcia uważam, że nie jest to solidarność, bo nie wynika z tego nawet żadna wartość informacyjna - stwierdziła zawiedziona obserwatorka.
Ma rację?