Aleksandra Domańska to jedna z tych aktorek, które nie boją się publicznie wyrażać swoich poglądów. Jeszcze jakiś czas temu słynęła z propagowania instagramowej ciałopozytywności, a zupełnie niedawno została jedną z rozmówczyń Karoliny Korwin Piotrowskiej przy okazji promocji książki "Wszyscy wiedzieli". W październiku zeszłego roku aktorka została mamą i wybrała dla pociechy imię neutralne płciowo, co wzbudziło małą sensację.
Mimo licznych publikacji na temat jej poglądów i życia prywatnego Aleksandra Domańska stara się spełniać przede wszystkim jako aktorka. Obecnie promuje serial "Mecenas Porada", który stał się dla niej sposobnością do kilku wywiadów. Mówi w nich nie tylko o kulisach powstawania produkcji, lecz także o własnych doświadczeniach.
W rozmowie z serwisem Świat seriali pojawił się między innymi wątek ciałopozytywności, której celebrowanie przyniosło Domańskiej zarówno wiele słów wsparcia, jak i krytyki ze strony części internautów. Jak tłumaczy aktorka, w ten sposób chciała uczyć innych miłości do nas i naszych ciał.
Kwestię ciałopozytywności zaczęłam poruszać dawno temu, kiedy ten temat jeszcze tak nie hulał w polskim internecie. Po prostu pewnego dnia poczułam ogromną niezgodę na narrację kierowaną do kobiet. "Jak stracić zbędne kilogramy", "Sprawdzone sposoby na ukrycie niedoskonałości figury", "Ta dieta sprawi, że poczujesz się jak bogini". A co, jeśli możesz poczuć się jak bogini bez żadnej diety? A co, jeśli twoje ciało jest idealne takie, jakie jest? A co jeśli nasz czas i energię przekierujemy na spełnianie marzeń i budowanie dobrego życia, w zgodzie ze sobą? - argumentuje.
Ola podkreśla też, że rozmiar nijak jej nie definiuje, a problem z ciałopozytywnością kryje się wyłącznie w naszych głowach.
Nie musimy dążyć do żadnego kanonu. Jesteśmy wystarczające. Twórzmy nasze własne, indywidualne trendy i kanony! Marzy mi się, żeby każda kobieta w tym kraju widziała w lustrze tę cholerną Boginię, którą jest! Bo jest! Nieważne, czy ma figurę jabłka, gruszki, czy trapezu. Nie chcę już nigdy wracać do czasów, w których wierzyłam, że rozmiar na metce mnie definiuje. Podczas gdy jedzenie to życie! Życie jest pyszne. Życie należy jeść. I się cieszyć, że można uczestniczyć w tej uczcie - tłumaczy.
We wspomnianym wywiadzie poświęcono też nieco uwagi tematowi mediów społecznościowych, z których aktorka swego czasu chciała zniknąć na stałe.
Mój stosunek do mediów społecznościowych zmieniał się z biegiem lat. Był taki moment, że bycie tam było dla mnie radosne i dostarczało samych miłych chwil. Lubiłam tworzyć posty i komediowe filmiki. To była czysta zabawa. Później chyba zbytnio wsiąkłam w tę internetową rzeczywistość i zaczęło robić się nieciekawie. Potrzebowałam detoksu. Teraz podchodzę do tej przestrzeni z ostrożnością. Ilość informacji potrafi mnie mocno przytłoczyć, więc pilnuję swojej głowy. A przynajmniej się staram. Z jednej strony Instagram pomaga czasem poczuć się mniej samotnym, a z drugiej strony czasem cię dołuje - twierdzi.
Domańska postanowiła odnieść się do medialnych doniesień na temat planowanej apostazji. Okazuje się, że aktorka rzeczywiście ma takie plany, a z Kościołem, w jego obecnej formie, ma duży problem.
Nie chodzi mi o wzbudzanie sensacji. Naprawdę. Ja po prostu nie potrafię zrozumieć rozbieżności między tym, co robi Kościół w Polsce, a tym, czego naucza Biblia. Kościół powstał z potrzeby wspólnoty, w której można czuć się bezpiecznie i pewnie, aby ziarno prawdy i miłości w naszym sercu mogło się rozwijać. Jezus zaprasza do otwarcia się na wspólnotę, czyli na drugiego człowieka, natomiast Kościół w Polsce coraz bardziej się na tego człowieka zamyka. To jest niezwykle smutne, że bliżej mu do polityki niż do bliźniego swego. Cóż to jest za pomysł? - zastanawia się.
Innymi kwestiami, które oddaliły ją od Kościoła, były dyskryminacja mniejszości oraz wyraźna walka o pieniądze i wpływy. Krytykuje też zaangażowanie instytucji w politykę.
Jak można brać milionowe dofinansowania na muzea świętych czy złocenie ołtarzy, podczas gdy w Polsce jest tylu potrzebujących? Za te pieniądze można by było zrobić tyle dobrego. U mnie w sercu nie ma miejsca na dyskryminację mniejszości seksualnych, na niezrozumienie feminizmu, na lekceważący stosunek do środowiska i innych żywych istot. Nie uważam, że jako ludzie jesteśmy najważniejsi na tym świecie. Jesteśmy jakąś jego częścią, dlatego szacunek należy się zarówno roślinom jak i zwierzętom - stawia sprawę jasno.
Zgadzacie się z nią?
Dietetycy niszczą rady celebrytek, a Lidia Kopania swoją karierę