Aleksandra Grysz zasiliła szeregi "Pytania na Śniadanie" w kwietniu zeszłego roku. Przez ten czas dziennikarce udało się zjednać sobie zarówno sympatię widzów, jak i kolegów ze śniadaniówki. Gdy prezenterka TVP powróciła do pracy po stracie ciąży, 27-latka mogła liczyć na ogromne wsparcie całej ekipy "PnŚ".
Na przestrzeni lat utarło się, że gwiazdy telewizji za wszelką cenę starają się utrzymać krystalicznie czysty wizerunek w mediach, także jeśli chodzi o aparycję. Swoim najnowszym postem Grysz udowodniła, że czasy gdy za wszelką cenę kamuflowano swoje niedoskonałości, powoli odchodzą do lamusa. Dziennikarka zdobyła się na wyznanie o swojej chorobie, która bardzo wpłynęła na stan jej skóry. Następstwem dolegliwości był trądzik, którego Ola nie doświadczyła nawet w okresie dorastania. Obszernemu wpisowi towarzyszyły zdjęcia twarzy celebrytki z bliska.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To był 2018 rok - zaczęła. Nigdy wcześniej nie miałam problemów z cerą, nawet w nastoletnim wieku. A tu jakby z dnia na dzień - wyprysk na wyprysku. Ani tego wycisnąć, ani przykryć makijażem… do tego wszystkiego ten okropny ból, kiedy tylko pod skórą pojawiała się kolejna krosta. Zmiana diety, profesjonalne kosmetyki do pielęgnacji, izotek, zabiegi u kosmetyczki i... nic. No może chwila poprawy, a później od nowa to samo.
Minęło dużo czasu zanim gwiazda TVP poznała diagnozę. W końcu jednak prezenterka dowiedziała się, co jest przyczyną wykwitów na jej twarzy.
Po ponad dwóch latach walki odnalazłam źródło problemu - PCOS (zespół policystycznych jajników - przyp. red.), a później także Hashimoto i hipoglikemia reaktywna - wyjawiła.
Na czym polega to schorzenie? Jak czytamy w serwisie WP parenting, PCOS (ang. Polycystic Ovary Syndrome) to skrócona nazwa zespołu policystycznych jajników. Choroba dotyczy około 5-10% kobiet w wieku rozrodczym i stanowi najczęstszą przyczynę zaburzeń owulacji. Jak dotąd etiologia PCOS nie jest znana. Nie wiadomo dokładnie, co wpływa na rozwój choroby. Niektórzy specjaliści uważają, że na PCOS wpływają obciążenia genetyczne. Często rodzinnie występują objawy PCOS, takie jak hirsutyzm, niepłodność kobiet, przedwczesne łysienie mężczyzn i otyłość u obu płci.
Grysz ujawniła, że minęły dwa lata, zanim uporała się z chorobą i dostrzegła wyraźną poprawę w kondycji swojej skóry. Efekty przyniosło odpowiednie leczenie oraz zmiana nawyków żywieniowych.
Ustabilizowałam hormony, zadbałam o zdrową tarczycę, nauczyłam się co jeść a czego unikać i w końcu, po ponad pięciu latach polubiłam siebie bez tych wszystkich masek - wymienia. Już nie maluję się poza pracą, włosy wracają powoli do naturalnego koloru a paznokcie przykrywa jedynie warstwa odżywki. Fajnie tak.
Gospodyni "Pnś" zapewnia, że rezultaty leczenia pomogły jej wspiąć się na wyższy poziom samoakceptacji. Grysz nie ukrywa, że pokonała długą drogę, aby zbudować silne poczucie własnej wartości.
Gdyby nie moja niska samoocena, która doprowadziła do zaburzeń odżywiania, może dziś nie miałabym takich doświadczeń. Z drugiej strony, jak to ja, szukam w tym wszystkim plusów (...). Dzięki temu nauczyłam się doceniać i szanować swoje ciało. Zrozumiałam, jak wiele zależy ode mnie i moich codziennych nawyków. Doceniam, dbam i cieszę się z tego co tu i teraz - twierdzi.