Od kilku dni w mediach aż huczy o stosunkach, jakie mają panować w szkołach filmowych. W centrum niechlubnego zainteresowania znalazła się łódzka filmówka, gdy jej absolwentka, Anna Paliga, opisała, z czym wiąże się zdobycie prestiżowego dyplomu.
Przypomnijmy: Aktorka oskarża łódzką "filmówkę" o PRZEMOC! "Rektor nazywał mnie PIE*DOLONĄ SZMATĄ I KU*WĄ"
Nagle poruszone środowisko aktorskie zaczęło zwracać uwagę, że pewne zachowania nigdy nie powinny mieć miejsca. Póki co jedynym aktorem, który przyznał, że mógł przykładać rękę do poniżania innych studentów, jest Bartosz Bielenia.
Wpis o łódzkiej filmówce, czy o kształceniu młodych aktorów w ogóle, dodała na Instagramie także Aleksandra Konieczna. Aktorka znana m.in. z Ostatniej rodziny i Na Wspólnej napisała, że zauważa u swoich studentów zmianę zachowania. Stwierdziła, że uwidocznione na zdjęciu uśmiechnięte twarze są "fałszem".
Uczę na Wydziale Aktorskim w tej szkole od dwóch lat. I domyślam się po stanie, w którym znajduję studentów na moich zajęciach, że coś jest mocno nie tak. Słyszę zdania: "tak się nie robi; ona nie ma prawa; to jakieś nieludzkie, jesteśmy pogubieni. Każdy tutaj wtłacza nas w jedną, jedyną, niepodważalną prawdę, autokratycznie. Nie masz prawa mieć innego zdania, bo..." - pisze Konieczna.
Aktorka i pedagog w jednym pisze też, że jej obecni studenci są "pokoleniem edukacyjnie straconym": uczą się w czasie pandemii, głównie online, co w przypadku zawodów artystycznych jest nieporozumieniem. Konieczna uważa, że lepiej dla wszystkich byłoby powtarzać rok, ale ministerstwo ma swoje zasady i oczekuje od filmówki wyników sesji egzaminacyjnej. Ona sama sugeruje, że młodzi ludzie po prostu odreagowują na imprezach codzienne stresy.
Na ostatniej Radzie Wydziału nazwałam te posunięcia okrucieństwem wobec młodych ludzi, którzy doświadczają covida-19 bez objawów, lub tylko katarem, a kto wie, czy nie najmocniej? - pisze Konieczna.
Skazani na izolację, zdani na mobilne nauki aktorstwa, którzy wspólnie, studenci i profesorowie, nazywamy kikutami, w ciągłym strachu o swoich rodziców, dziadków, a gdy nie wytrzymają i wyrwą się na bibę - od razu dosięga ich ostracyzm społeczny, że banda nieodpowiedzialnych, egoistycznych chłystków. A oni po prostu tego nie wytrzymują - broni studentów aktorka i... składa propozycję, by przeegzaminować wszystkich wykładowców filmówki z tego, jak uczą.
Mam wobec tego propozycję. Zwłaszcza wobec ujawniania kolejnych aktów przemocy profesorów wobec studentów. Zróbmy egzamin wszystkim Profesorom Szkoły Filmowej w Łodzi, uczącym praktyki, także tym poddanym już władzy prokuratorskiej - konkluduje.
Myślicie, że ktoś z władz uczelni podchwyci jej pomysł?