W ciągu ostatnich kilku miesięcy życie Aleksandry Kwaśniewskiej zmieniło się diametralnie. Trzymająca się na uboczu świata rozrywki celebrytka zatęskniła za rozgłosem i po latach medialnej nieobecności przyjęła posadę współprowadzącej "Miasto Kobiet". Choć wcześniej jak ognia unikała zdradzania szczegółów dotyczących jej życia prywatnego, aktualnie zdaje się czerpać przyjemność z udzielania szczerych wywiadów.
Po odkryciu przeztarget="_blank"> Kwaśniewską nagłej chęci do zwierzeń, w mediach nieustannie pojawiają się nowe fakty, wyznania i wspomnienia z młodości córki byłego prezydenta. Dziennikarka w ponadgodzinnej rozmowie z Żurnalistą opisała m.in. trudy związane z życiem w blasku fleszy, inny wywiad natomiast skłonił ją do otwarcia się w temacie dorastania u boku głowy państwa.
Najwyraźniej gwiazda ma w zanadrzu sporo historii z czasów prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego, które ochoczo wystawia na światło dzienne. Wywiad z Plejadą był kolejną okazją do napomknięcia o czasach spędzonych w Pałacu Prezydenckim:
Pamiętam, że gdy pierwszy raz weszłam do Pałacu, to się popłakałam, bo przytłoczyła mnie ta przestrzeń. Nie było jeszcze wszystkich mebli, niosło się echo, za oknem stali żołnierze. No, mało to było przytulne. Poza tym w Wilanowie zostawiłam znajomych, a do tego dopiero co zaczęłam liceum. Same zmiany - mówiła.
Drastyczna zmiana otoczenia była ogromnym powodem do zmartwień dla córki polityka, która bała się, że zostanie wykluczona ze społeczności swoich rówieśników.
Wydawało mi się, że moje życie będzie bardzo smutne. Że będę samotną dziwaczką z twierdzy. Ale niebawem okazało się, że byłam w błędzie. Pałac Prezydencki budził taką ciekawość wśród moich rówieśników, że co chwilę miałam gości. Moje życie towarzyskie szybko było w rozkwicie - wspominała dodając, że "musiała wcześniej zgłosić nazwiska kolegów i koleżanek w biurze przepustek", a oni następnie "byli prześwietlani bramką do wykrywania metalu i doprowadzani pod same drzwi, żeby gdzieś nie zbłądzili".
Z czasem dziennikarka przywykła do mieszkania w tak ogromnym miejscu i oswoiła się z nietypową przestrzenią:
Szczerze mówiąc, byłam wtedy tak skoncentrowana na szkolnym życiu, że nie skupiałam się na tym, że mój tata jest prezydentem. Szybko zaczęłam traktować ten Pałac jako naturalne miejsce do życia. Owszem, było tam trochę inaczej niż w domach moich rówieśników, ale nie podniecało mnie to jakoś specjalnie - oznajmiła skromnie.
"Podnieca" Was wizja zamieszkania w Pałacu?
Czy kryzys w związku Deynn i Majewskiego to tylko medialna ustawka?