Po długim czasie pozornej nieobecności w przemyśle rozrywkowym Aleksandra Kwaśniewska powróciła na medialne salony. Po kilku latach przerwy od przeprowadzania wywiadów dla "Vivy!" córka byłego prezydenta postanowiła ponownie poczuć zastrzyk adrenaliny związany z aktywnością w show biznesie i przyjęła propozycję współprowadzenia nowego sezonu "Miasta Kobiet".
Kwaśniewskiej bezproblemowo udało się wrócić na szczyt popularności. W przerwach od pracy w telewizji Ola poświęca czas na uaktualnianie profilu na Instagramie i, choć wcześniej tego unikała, udzielanie osobistych wywiadów, w których otwiera się na osobiste tematy.
Najnowsza rozmowa z Żurnalistą nie była wyjątkiem. Kwaśniewska, która od 9 lat jest żoną Kuby Badacha, przez długi czas utrzymywała w tajemnicy szczegóły życia małżeńskiego. Jednak powrót do show biznesu skusił Kwaśniewską do otworzenia się i ujawnienia kilku nieprzyjemnych wspomnień z dnia ceremonii. Ola po raz kolejny wspomina, że tłum przed kościołem był tak duży, że nie mogła dostać się do świątyni.
Samochód, którym odjeżdżaliśmy spod kościoła, słuchaj, nam tłum wyłamał lusterka. Nie mogliśmy przejechać. Potem nagle wszyscy mówili: "Mogliście się domyślić, że tak będzie". Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widzieliśmy. Przed nami nie widziałam takich dantejskich scen pod kościołem - wspomina Kwaśniewska, która brała ślub w jednym z najbardziej znanych i popularnych warszawskich kościołów, w Katedrze Polowej Wojska Polskiego. W jej okolicach zawsze kręcą się tłumy, nawet zwykłych turystów, bo naprzeciwko jest Plac Krasińskich, a za rogiem - Stare Miasto.
Przypomnijmy, jak to wyglądało: Kwaśniewska i Badach pozują przed kościołem... "ŚLUB ROKU"?
Córka byłej pary prezydenckiej żali się też między słowami, że na jej ślub przyjechały "jakieś kobitki", które zajęły ławki, nie pozostawiając krzty miejsca innym gościom. Pozostaje zastanowić się, czy w tej sytuacji nie mogła interweniować ochrona lub BOR, którego funkcjonariusze mogą opiekować się byłymi prezydentami nawet po końcu kadencji... Ola wspaniałomyślnie orzeka jednak, że tłum był do nich nastawiony pozytywnie.
Miałam takie poczucie, że nawet te osoby, które się wdarły do kościoła, mimo tego, że miały być tam tylko osoby z zaproszeniami, a tam przyjechały jakieś kobitki jakimiś autokarami i trzymały się ławek, nie chciały się dać wyprosić i było tam dużo przypadkowych ludzi, ale koniec końców, miałam takie poczucie, że oni jednak są do nas serdecznie nastawieni - próbuje tłumaczyć niechcianych gości Kwaśniewska.
Czasem zdarza się jednak, że i Kwaśniewskiej puszczają nerwy. W 2017 roku wygrała proces z "Faktem", który musiał przeprosić ją za naruszenie prywatności. Spotkań z paparazzi Ola nie wspomina miło:
Miałam zapalenie oskrzeli. Gorączka, oczywiście zero make-upu, blado zielona, w dresie, wykończona. I nam zastawili samochód, żebyśmy nie mogli wyjechać, żeby zrobić nam zdjęcia. To jest upadlające - ocenia. Ja wiem, że oni sobie to tłumaczą. Pozwałam "Fakt" za 130 artykułów i wygrałam przeprosiny na całą stronę główną. Wygrałam kupę kasy. Jest mi wszystko jedno.
Która celebrytka dla rozgłosu i pieniędzy chciała sfingować własny ślub? Posłuchajcie w najnowszym Pudelek Podcast!