Aleksandra Żuraw zyskała popularność jako uczestniczka show "Top Model". Od emisji sezonu z jej udziałem mija właśnie 10 lat. Zgodnie z poprogramowymi standardami, nie udało jej się zaistnieć na wybiegach i okładkach magazynów modowych. Największym zainteresowaniem, zwłaszcza ze strony innych mam, cieszy się rzecz jasna na Instagramie.
Matka dwójki dzieci nie ma żadnych obiekcji przed rozprawianiem na temat szczegółów swojego życia prywatnego. Podczas jednej z wizyt w programie "Dzień Dobry TVN" przyznała, że jej rodzice są świadkami Jehowy, którzy nie stronili od narzucania dzieciom własnych wierzeń i udziału w praktykach religijnych. Dla dojrzewającej Oli oznaczało to wyraźne problemy w kontaktach z rówieśnikami. Niestety, ostatecznie negatywnie przełożyło się to na jej relacje z mamą i tatą. Pomimo nieukrywanego żalu do rodzicielki, w tym roku wreszcie udało im się spotkać po latach i wyciągnąć do siebie ręce na zgodę.
Aleksandra Żuraw opowiedziała o swoim trudnym dzieciństwie
Tym razem niedoszła gwiazda modelingu zagościła w konkurencyjnym programie śniadaniowym. W rozmowie z Beatą Tadlą i Tomaszem Tylickim wróciła do swoich bolesnych wspomnień z młodości naznaczonej przynależnością rodziców do związku wyznaniowego. Jak przyznała, temat uczestnictwa w balach karnawałowych, wigiliach klasowych czy przyjęciach urodzinowych zazwyczaj jej nie dotyczył.
Nie mam pojęcia, jak to jest. (...) Mimo tego, że odeszłam od zboru, jak miałam 15 lat, ze względu na prywatne kwestie moich rodziców zaczęłam obchodzić urodziny dopiero po skończeniu pełnoletności - wyznała przed kamerami.
Aleksandra Żuraw jako dziewczynka czuła się wyraźnie izolowana od reszty grupy. Rodzice jej koleżanek i kolegów zabraniali swoim dzieciom utrzymywania z nią bliższych znajomości. Nie pomagało jej w tym wymuszane na niej uczestnictwo w praktykach, przez które świadkowie Jehowy są często postrzegani jako sekta.
To jest bardzo trudne dla dziecka. Myślę, że odnalezienie się w takich realiach bardzo przygotowuje do dorosłości. (...) Mieliśmy mówić o tym, kim są Świadkowie Jehowy, dlaczego w ten sposób, a nie inny, się zachowujemy. Wtedy było tak, że musiałam chodzić po domach - opowiedziała w programie "Pytanie na Śniadanie".
30-latka wspomniała o mniej restrykcyjnych okresach wiary rodziców, w których zdarzało jej się uczestniczyć w pojedynczych zabawach klasowych. Towarzyszyło temu ogromne poczucie winy przed nadejściem Armagedonu, którego Świadkowie Jehowy wytrwale się spodziewają.
Jeżeli np. poczęstowałam się słodyczem, albo raz była taka sytuacja, że pod niewiedzę moich rodziców zrobiłam prezent na Mikołajki osobie z klasy, to nie mogłam spać po nocach - ujawniła swoją traumę z dzieciństwa.
Prowadzący podjęli też wątek rozwodu jej rodziców, który był równoznaczny z wykluczeniem ich ze wspólnoty religijnej. Jak wspomina to z perspektywy minionych lat?
W momencie, kiedy całe życie dorastasz w realiach Świadków, w zborze, to wszyscy są twoimi "wujkami", "ciociami", "kuzynami". Nagle, kiedy twoi rodzice są wykluczeni i ktoś, na kogo mówiłeś "wujek", "ciocia", mija cię na ulicy i udaje, że cię po prostu nie zna po 15 latach, to jest bardzo bolesne - przyznała.
Na zakończenie rozmowy Aleksandra Żuraw dodała, że czas dzieciństwa nauczył ją asertywności oraz odwagi w głoszeniu swoich poglądów i wartości.