Gdy dwie dekady temu Alicja Bachleda-Curuś przeprowadzała się za ocean, ciesząca się ogromną popularnością w Polsce aktorka nosiła się z zamiarem podboju Hollywood. Niestety, jak to czasem bywa, jej ambitne plany koniec końców spłonęły na panewce. Za największą spośród jej zagranicznych ról można chyba uznać kreację w chłodno przyjętym przez krytyków filmie "Ondine", gdzie wcieliła się w urodziwą syrenę wyłowioną z morza przez przystojnego rybaka. To właśnie na planie obrazu Neila Jordana gwiazda rozkochała w sobie Colina Farrella, z którym później doczekała się syna, Henry'ego Tadeusza.
Nie oznacza to jednak, że Bachleda-Curuś radzi sobie kiepsko. Słynna góralka dzieli życie między Kraków a Los Angeles, gdzie uwiła sobie niedawno gniazdko z obecnym narzeczonym, majętnym Szwajcarem. Teraz gdy Henry Tadeusz już nieco podrósł, gwiazda stawia przede wszystkim na siebie: w wieku 40 lat ukończyła psychologię i historię sztuki na jednym z kalifornijskich uniwersytetów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sporo czasu pochłaniają Alicji dalekie wojaże, do których gwiazda ma wyraźną słabość. W ubiegły weekend celebrytka zjechała z przyjaciółmi do Wenecji, gdzie odbywały się międzynarodowe biennale sztuki współczesnej. Alicja raczej sporadycznie publikuje na swoim profilu kadry ze swojego bajecznego życia, tym razem jednak nie potrafiła przepuścić okazji, żeby pochwalić się przed instagramową "publicznością" wypadem do Włoch.
Najpierw 40-latka spostowała zdjęcie uchwycone wieczorem na schodach, z roztaczającym się w tle widokiem na kanał, gondole i urokliwe kamieniczki. Ubrana w elegancki płaszcz i szpilki aktorka dzierży w dłoni torebkę-piramidę Bottega Veneta wartą ok. 6 tysięcy. Na innym zdjęciu widzimy odzianą w kwiecistą sukienkę Alicję kontemplującą nad sztuką współczesną w jednym z tamtejszych muzeów. Jeszcze inna fotografia przedstawia dryfującą na wodzie z przyjaciółmi Bachlędę-Curuś. Alicja pozuje przed obiektywem niczym prawdziwa gwiazda, triumfalnie wykonując znak Victorii.
Fajnie ma?