Alicja Bachleda-Curuś 13 lat temu zagrała syrenę w irlandzko-amerykańskim filmie pt. "Ondine" i choć produkcja nie okazała się szczególnie przełomowa dla jej kariery, to w życiu prywatnym aktorki zmieniła wszystko.
Na planie Alicja poznała bowiem Colina Farrella, z którym połączył ją gorący romans, a jego owocem jest syn, Henry Tadeusz. Związek pary był szeroko komentowany w polskich mediach i wszyscy zastanawiali się, czy to możliwe, by znany łamacz serc ustatkował się przy pięknej góralce. Niestety uczucie pomiędzy Polką a gwiazdorem Hollywood dość szybko się wypaliło.
Alicja i Colin pozostali jednak w dobrych relacjach ze względu na syna. Farrell chętnie spędza czas z Henrym, a niedawno nawet opowiadał o nim w talk-show Ellen DeGeneres.
Przypomnijmy: Colin Farrell opowiada o Henrym Tadeuszu w show Ellen DeGeneres: "Proszę cię, tato..."
Aktualnie syn Alicji i Colina ma 13 lat. Aktorka bardzo chroni jego prywatność i rzadko mówi o nim w mediach. Teraz jednak zrobiła wyjątek przy okazji nowego wywiadu dla "Wprost". Już na początku rozmowy zdradziła, jaką niespodziankę syn zrobił jej niedawno z okazji 39. urodzin.
Rano Henio przyniósł mi kwiaty i prezent. Sam wybrał książkę o sztuce Luwru - pochwaliła się.
Bachleda-Curuś od wielu lat mieszka w Los Angeles. Długo próbowała przebić się na tamtejszym rynku filmowym jednak bez większych sukcesów. Ostatecznie postawiła na naukę - w zeszłym roku obroniła tytuł magistra historii sztuki i otworzyła przewód doktorski.
W wywiadzie Alicja zapewnia, że choć Stany Zjednoczone stały się jej domem, to dba o to, by nie zapomnieć o swoich korzeniach.
Zależało mi na przekazaniu pewnych polskich cech synowi - cech, które pomagają być wartościowym człowiekiem, jak np. pokora, szacunek do innych. Z kolei Stany dają dużo przestrzeni do rozwijania swoich pasji i marzeń. To amerykańskie spojrzenie i myślenie - ono dodaje energii - mówi, dodając, że ciężko jej ocenić, czy się "zamerykanizowała".
W rozmowie z Katarzyną Burzyńską Alicja zdradza też, że "Henry jest bardzo dojrzały, jak na swój wiek".
Przynajmniej tak go obserwuję. To wiąże się z umiejętnością dochodzenia swoich spraw, silnego argumentowania... Stawia mi poprzeczkę naprawdę wysoko! Samo "nie, bo nie" nie ma racji bytu. Ale faktem jest też to, że koniec końców stosuje się do tego, co powiem - ujawnia 39-latka.