Życie prywatne Alicji Bachledy-Curuś od dawna cieszy się sporym zainteresowaniem mediów. Lata temu aktorka wyruszyła bowiem na podbój Hollywood i chociaż od tamtej pory wciąż czeka na przełomową rolę w swojej karierze i tak udało jej się zapisać na kartach tamtejszego show biznesu. Wszystko za sprawą związku z Colinem Farrellem, który zaowocował narodzinami ich syna Henry'ego Tadeusza.
Na co dzień Alicja Bachleda-Curuś i jej potomek zamieszkują słoneczne Los Angeles. Ostatnio pojawiły się jednak pogłoski, że celebrytka planuje wielki powrót na łono ojczyzny - decyzję o przeprowadzce ma jej za to ułatwić intratna zawodowa propozycja.
Zobacz również: Naturalna Alicja Bachleda-Curuś chwali się wycieczką z synem: "Czy może być lepiej?!" (ZDJĘCIA)
W środę Alicja Bachleda-Curuś była gościem Marcina Cejrowskiego podczas transmisji na żywo portalu Plejada. W rozmowie celebrytka poruszyła wiele kwestii związanych z karierą i życiem rodzinnym. Podzieliła się również całkiem ciekawą opowieścią.
Pod koniec rozmowy dziennikarz zapytał Alicję, czy nie obawiała się, że w ogniu jego pytań może poczuć się nieco niekomfortowo. Nie jest bowiem tajemnicą, że aktorka stosunkowo rzadko udziela wywiadów.
Nie, w ogóle to jest bardzo miłe zaskoczenie. Bardzo rzadko się spotyka miłych ludzi, którzy zadają ciekawe pytania. Zdarzyło mi się być wypuszczoną w pole przez człowieka, z którym się zaprzyjaźniłam - wyznała tajemniczo.
Następnie aktorka opowiedziała o dość nieprzyjemnej historii z udziałem pewnego gwiazdora telewizji.
Jest taki showman w TVN-ie. Stworzyliśmy bardzo fajną relację wymiany dowcipów, mamy dość ostre riposty - zarówno on, jak i ja. Wydawało mi się, że wszystko jest szczere. Nawet przed naszym wywiadem zadzwonił do mnie i zapytał: "Czy jest coś, o czym nie chciałabyś rozmawiać. Odpowiedziałam: "Słuchaj, pytaj o wszystko, po prostu o wszystko". A wywiad się zaczął od tego, że powiedział: "Prosiłaś mnie, żebym o to nie pytał, ale...". I to poszło dalej tak pod publiczkę, pod takie nieszczere intencje. To nie było fajne - przyznała bez ogródek.
Rozumiem, że zakończyłaś tę relację? - dopytywał dziennikarz.
Relacja się zakończyła już na chwilę przed tym wywiadem, gdzie ten showman nawet nie chciał przyjść się przywitać, bo podobno nie przychodzi witać się ze swoimi gośćmi - odpowiedziała Bachleda-Curuś.
Więc już wiedziałam, że przygotowuje się do jakiejś walki. To takie zupełnie niepotrzebne, bo na przykład w Stanach czy w Anglii czegoś takiego nie ma. Jak się rozmawia z kimś, to chce się mieć taką rozmowę przyjemną i wydobyć na bazie przyjaźni jak najwięcej ciekawych informacji - zauważyła celebrytka.
Domyślacie się, który showman TVN dał się jej we znaki?
Zobacz również: Alicja Bachleda-Curuś ocenia umiejętności rodzicielskie Colina Farrella: "Mogę o nim mówić WYŁĄCZNIE POZYTYWNIE"