Pandemia spowodowała, że wielu znanych artystów i celebrytów otwarcie skarżyło się na pogarszającą się sytuację finansową. Wśród tych, którzy zdecydowali się wypowiedzieć na ten temat publicznie, znalazły się między innymi Katarzyna Skrzynecka, Maryla Rodowicz czy Alicja Majewska. Rodowicz jakiś czas temu skarżyła się, że ze względu na to, iż nie otrzymuje tantiem za swoje hity, zarabia wyłącznie na koncertowaniu. Podała wówczas, że jej emerytura wynosi nieco ponad 1600 złotych.
Nie mam tantiem. Tyle zarobię, ile sobie wyśpiewam gardłem. Wcześniej nie narzekałam, bo kalendarz pękał w szwach, więc miałam regularny przypływ gotówki... - wspomniała Maryla Rodowicz w jednym z wywiadów dla "Super Expressu".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Alicja Majewska skarży się na niską emeryturę
Jak się okazuje, Alicja Majewska, solistka znana z takich hitów jak "Dla nowej miłości" czy "Odkryjemy miłość nieznaną", również borykała się z tym samym problemem, co Maryla Rodowicz. 75-latka także nie napisała sama swoich hitów, dlatego nie mogła liczyć na środki finansowe z tantiem. W 2020 roku piosenkarka planowała dać aż 30 występów, za które łącznie otrzymałaby około 300 tysięcy złotych. Ze względu na pandemię, koncerty i występy na festiwalach jednak się nie odbyły, a artystka musiała się zadowolić tym, co daje jej państwo.
Od wielu lat noszę w portfelu zieloną legitymację, ale na moje konto wpływa niewiele ponad 1000 złotych emerytury... - powiedziała Alicja Majewska w wywiadzie z "Super Expressem".
Nie da się ukryć, że za tysiąc złotych nie da się żyć na poziomie, jaki powinna wieść gwiazda estrady.
Zgadzacie się z tym?