Były dziennikarz TVN i RMF FM, Jacek B., został wraz z trzema innymi osobami zatrzymany w związku z rzekomym dokonaniem rozboju z użyciem niebezpiecznych narzędzi na właścicielu firmy medycznej ze Śląska. Policja przekazała za pośrednictwem oficjalnej strony internetowej, że napastnicy spotkali się z biznesmenem 12 sierpnia na parkingu jednego z zabrzańskich centrów handlowych. Mieli przy sobie nóż oraz przedmiot przypominający pistolet. Decyzją sądu wszyscy zatrzymani zostali tymczasowo aresztowani na 3 miesiące. Grozi im kara do 20 lat pozbawienia wolności.
Sprawcy groźbą zmusili pokrzywdzonego do przelania na wskazane przez nich konto 1 mln zł - ujawnili pracownicy Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.
Redakcja "Gazety Wyborczej" skontaktowała się z prawniczką reprezentującą Jacka B. Mężczyzna nie przyznał się do stawianego mu zarzutu, a jego obrończyni złożyła zażalenie na decyzję o tymczasowym aresztowaniu klienta.
Mój klient nie przyznał się do stawianego mu zarzutu i nie zgadza się z wersją wydarzeń przedstawioną przez pokrzywdzonego. Na obecnym etapie nie mogę mówić o szczegółach, ale sprawa jest poszlakowa - przekazała prawniczka Aleksandra Kokoszka, obrończyni Jacka B.
Alicja Pyszka-Bazan zabrała głos ws. aresztowania męża
Po kilku godzinach od ujawnienia szokujących informacji głos zabrała żona laureata nagrody Grand Press Jacka B., sportsmenka Alicja Pyszka-Bazan. Rekordzistka świata w Ultra Triathlonie opublikowała krótkie oświadczenie za pośrednictwem Instagrama.
Mój mąż został aresztowany w związku z niezwykle poważnymi zarzutami. Ze względu na dobro naszego dziecka, nie będę w tej sprawie zabierać głosu publicznie. W tej szokującej dla mnie sytuacji muszę skupić się na tym, by chronić moją córkę, Magdę oraz resztę naszej rodziny. Proszę, uszanujcie moją decyzję - nawet bez medialnej burzy to dla nas piekło - napisała Pyszka-Bazan.