Proces Amber Heard i Johnny'ego Deppa może już śmiało aspirować do wydarzenia roku. Po tygodniach zeznań ciężko jednoznacznie stwierdzić, czyja reputacja została nadszarpnięta mocniej, a ekskochankowie już udowodnili, że nie cofną się przed niczym, aby pogrążyć drugą ze stron przed sądem.
W "procesie dekady" Amber Heard i Johnny'ego Deppa poruszono już chyba wszystkie możliwe wątki, z "incydentem kałowym" włącznie. Nadszedł jednak moment, w którym aktorka zmuszona była odpowiedzieć na kilka drażliwych pytań ze strony prawniczki gwiazdora, Camille Vasquez. "Królowa Camille", bo tak tytułuje ją część internautów, nie dawała Amber ani chwili wytchnienia.
Zobacz też: Amber Heard odpowiada na zarzut, że WYPRÓŻNIŁA SIĘ w łóżku Johnny'ego Deppa: "To obrzydliwe"
"Wielkie grillowanie Amber", bo taka nazwa również przewija się w mediach społecznościowych, trwało łącznie dwa dni. Vasquez poruszyła w tym czasie wiele wątków, najwyraźniej mając nadzieję na przyłapanie aktorki na kłamstwie. Jedną ze spraw było zdjęcie Deppa z sińcami pod oczami i opuchlizną na twarzy, które prawniczka przedstawiła przed sądem. Ma ono pochodzić z miesiąca miodowego pary z 2015 roku.
Wspomniana fotografia miała być dowodem na to, że to Amber stosowała przemoc wobec Johnny'ego. Jaka była reakcja Amber? Cóż, niestety ciężko powiedzieć, czy wersja aktorki będzie w tym przypadku wiarygodna, bo miała jedynie stwierdzić, że to... fotomontaż.
Widziałam to zdjęcie wcześniej. Nie jest na nim ranny, zostało przerobione w Photoshopie - utrzymuje.
Jednocześnie aktorka utrzymuje, że to ona była ofiarą we wspomnianym czasie, a nie Depp. Miał ją wtedy uderzyć w twarz, łapać za szyję, a nawet popychać na ścianę wagonu kolejowego. Ciężko będzie jej to jednak udowodnić, bo nie ma podobno na to żadnych dowodów. Prawniczka Johnny'ego skwitowała to jedynie komentarzem, że zdjęcie aktora to zatem jedyne, na którym "widać kogoś rannego".
Głos zabrał także ochroniarz Deppa Malcolm Connolly, który przyznał, że rzeczywiście widział go z obrażeniami na twarzy, natomiast u Heard nigdy żadnych nie zauważył. Co więcej, to on jest autorem zdjęcia, które przedstawiono przed sądem. Jednocześnie potwierdził, że między parą miało wciąż dochodzić do sprzeczek, ale nie był nigdy świadkiem przemocy fizycznej.
Zauważyłem, że większość tych zadrapań jest po lewej stronie jego twarzy. Na szyi pojawiały się zadrapania, zgrubienie wargi w kąciku, siniak w oczodole. Działo się to coraz bardziej regularnie. Nie co tydzień, ale na pewno się zdarzało - podkreślił.
Na tym nie koniec, bo prawniczka Deppa przygotowała prawdziwą bombę. Przywołała bowiem sprawę z 2009 roku, gdy Amber Heard miała zostać zatrzymana w związku z pobiciem swojej ówczesnej dziewczyny, Tasyi van Ree. Funkcjonariusze mieli zauważyć, że między aktorką i ukochaną doszło do szarpaniny, co skutkowało aresztowaniem. Po fakcie nie wszczęto jednak postępowania, a dwa lata później Amber chciała wymazać ten ślad ze swojej kartoteki.
14 listopada 2011 roku Michele Shaw, prawnik Amber, wysłał list do Departamentu Policji w Seattle z prośbą o wymazanie jej historii karnej. Zgodnie z prawem stanu Waszyngton Heard mogła to uczynić, gdyż nie była wcześniej karana - wspomniano.
Fakt ten wykorzystała prawniczka Deppa, która ponownie nie miała dla aktorki litości. Warto jednak wspomnieć, że Tasya van Ree wyjaśniała już wspomnianą sytuację w 2016 roku w oświadczeniu opublikowanym przez "Variety". Powiedziała wtedy, że źle zinterpretowano ich interakcję, a Amber jest "szczerą i piękną kobietą", której uczciwość wciąż jest kwestionowana.
Johnny Depp nie jest jedynym byłym partnerem, który padł pani ofiarą - argumentowała prawniczka Deppa na sali rozpraw.
Nigdy nie zaatakowałam żadnego ze swoich partnerów. Nigdy nie zaatakowałam pana Deppa ani żadnej osoby, z którą łączyły mnie głębsze uczucia. Nigdy - skwitowała Amber, a prawniczka aktora odstąpiła od dalszych pytań.
W międzyczasie wyszło też na jaw, że Amber dała Johnny'emu w prezencie nóż w czasach, gdy miał się nad nią rzekomo znęcać. Prawniczka argumentowała, że jeśli Heard faktycznie bała się wtedy o życie, to nie dałaby mu przecież ostrego narzędzia jako prezentu.
W tych cyklach przemocy dała pani panu Deppowi nóż jako prezent? Dała pani nóż mężczyźnie, który panią bił - skomentowała Camille, znów podważając słowa Amber.
Zacytowano też fragmenty pamiętnika, który miała prowadzić z Deppem, gdzie w czasie rzekomej przemocy pisała o nim w samych superlatywach. Wspomniała też raz, że "przeprasza, że namieszała", ale nie jest jasne, o czym była wtedy mowa. Żaden z wpisów nie wskazywał, jakoby miała się jej dziać jakakolwiek krzywda. Wręcz przeciwnie, słowo "miłość" było tam odmieniane przez wszystkie przypadki.
Przesłuchania w "procesie dekady", jak media nazywają postępowanie wytoczone przez Johnny'ego Deppa byłej żonie, mają potrwać do końca maja. W procesie 58-latek domaga się od Amber Heard 50 milionów dolarów za artykuł z 2018 roku, w którym kobieta pokazała aktora w złym świetle, pisząc, że jest "osobą publiczną reprezentującą przemoc domową". Zdaniem Deppa była partnerka oczerniła go, a skutkiem tego była utrata przez aktora lukratywnych kontraktów. Heard natomiast domaga się 100 milionów dolarów za - jak twierdzi - oszczerstwo ze strony byłego męża, który nazwał ją kłamcą.
Myślicie, że czarne chmury nad głową Amber mają szansę jeszcze zniknąć?