Echa "procesu dekady" wciąż nie milkną. Przypomnijmy, że na początku czerwca po wielu tygodniach sądowej batalii zapadł werdykt w sprawie Johnny'ego Deppa i Amber Heard. Ława przysięgłych ostatecznie rozstrzygnęła sprawę na korzyść gwiazdora, uznając, że został on zniesławiony przez byłą żonę. W efekcie Heard będzie musiała zapłacić aktorowi ponad 10 milionów dolarów odszkodowania. Nie jest tajemnicą, że zarówno celebrytka, jak i reprezentujący ją w sądzie prawnicy są poważnie rozczarowani werdyktem ławy przysięgłych i planują złożyć apelację. Prawniczka Heard Elaine Charlson Bredehoft w udzielonym tuż po zakończeniu sprawy wywiadzie dla "Today" otwarcie stwierdziła, że jej klientka została "zdemonizowana", a na sali sądowej zezwolono na rzeczy, które "skonfundowały osoby decyzyjne w procesie".
Przypomnijmy: Prawniczka Amber Heard komentuje porażkę aktorki w starciu z Johnnym Deppem: "Zrobili z sądu ZOO"
Po zakończeniu "procesu dekady" Amber Heard na pewien czas wycofała się z mediów - wiele wskazuje jednak na to, że celebrytka ma zamiar powrócić ze zdwojoną siłą. W miniony piątek paparazzi przyłapali Amber po raz pierwszy od czasu rozstrzygnięcia procesu w Wirginii. Teraz okazuje się, że celebrytka zdążyła już udzielić pierwszego wywiadu, w którym podzieliła się przemyśleniami na temat procesu z Johnnym Deppem.
Zobacz również: Amber Heard przyłapana PO RAZ PIERWSZY od zakończenia "procesu dekady"! Leciała prywatnym samolotem... (ZDJĘCIA)
I tak w czwartek Heard zasiadła do rozmowy z reporterką telewizyjnego programu "Today", Savannah Guthrie. W efekcie powstał trzyczęściowy materiał, którego pierwsze fragmenty ujrzały światło dzienne w poniedziałek. Podczas rozmowy Amber podtrzymała stanowisko swojej prawniczki - która we wspomnianym wcześniej wywiadzie stwierdziła, że media społecznościowe miały ogromny wpływ na rozstrzygnięcie sprawy. Zdaniem celebrytki nawet jej najbardziej zatwardziali przeciwnicy nie byliby w stanie z czystym sumieniem przyznać, iż przebieg procesu był w social mediach sprawiedliwie relacjonowany.
Nawet ktoś, kto jest pewny, że zasługuję na cały ten hejt i jad, nawet jeśli myślicie, że kłamię, wciąż nie możecie spojrzeć mi w oczy i powiedzieć, że myślicie, że w mediach społecznościowych istnieje sprawiedliwa reprezentacja. Nie możecie mi powiedzieć, że myślicie, iż to było sprawiedliwe - powiedziała dziennikarce "Today".
Podczas wywiadu Heard wspomniała o zeznaniach świadków powołanych przez Johnny'ego Deppa. Celebrytka wprost zasugerowała, że nie były one wiarygodne, twierdząc, że na korzyść jej byłego męża zeznawali opłaceni przez niego pracownicy, a nawet całkiem przypadkowe osoby. Zdaniem Heard, w takim wypadku ława przysięgłych nie miała szans, by uwierzyć w jej wersję zdarzeń.
Ujmę to w ten sposób: jak mogli wydać osąd, jak mogli nie dojść do takiego wniosku [że nie można mi wierzyć]? Siedzieli na tych krzesłach non stop przez trzy tygodnie i usłyszeli bezwzględne zeznania opłaconych pracowników, a pod koniec procesu, przypadkowych ludzi, jak mówię - stwierdziła w wywiadzie.
W rozmowie z "Today" Amber przyznała również, że wyjątkowo istotnym czynnikiem w całym procesie była popularność i powszechna sympatia, jaką cieszy się Johnny Depp. Zdaniem celebrytki gwiazdor bez problemu przekonał do siebie ławę przysięgłych. Jak podkreśliła, ona sama wcale nie ma im tego za złe.
Nie winię ich. Właściwie rozumiem, on jest uwielbianą postacią i ludzie czują, że go znają. Jest fantastycznym aktorem. Po raz kolejny, jak mogli [mi uwierzyć - przyp. red.] po słuchaniu przez trzy tygodnie o tym, że jestem niewiarygodną osobą i nie można wierzyć żadnemu mojemu słowu - dodała.
Nie jest tajemnicą, że "proces dekady" przez długie tygodnie był jednym z najgorętszych tematów w mediach społecznościowych. Dzięki telewizyjnym transmisjom z sali sądowej internauci starannie analizowali każde słowo Deppa i Heard, jednocześnie tworząc masę memów z ich udziałem. Amber wielokrotnie padała obiektem kpin internautów, a nawet stała się bohaterką wymyślnych teorii spiskowych. Po jednym z przesłuchań celebrytki w sieci zastanawiano się na przykład, czy ta wciągała kokainę na sali sądowej, a nagranie, na którym 36-latka wspomina, że jej pies nadepnął na pszczołę, doczekało się niezliczonych przeróbek. W wywiadzie dla "Today" Heard zapewniła jednak, że nie przejmuje się krytyką ze strony internautów, którzy w rzeczywistości nie mają pojęcia, jak wyglądało jej małżeństwo z Deppem.
Nie obchodzi mnie, co ktokolwiek o mnie myśli, albo jak chcecie osądzić to, co wydarzyło się w zaciszu mojego własnego domu, w moim małżeństwie, za zamkniętymi drzwiami. Nie przypuszczam, że przeciętna osoba powinna wiedzieć takie rzeczy, więc nie biorę tego do siebie - zapewniła.
Cały wywiad z Amber Heard zostanie wyemitowany na antenie NBC już w piątek. W najbliższych dniach w sieci mają jednak ukazać się kolejne fragmenty rozmowy. Nie możecie się doczekać?