Amber Heard ma obecnie sporo powodów do zmartwień. Mimo usilnych prób aktorce nie udało się przekonać ławy przysięgłych do swoich racji i teraz będzie musiała zapłacić eksmężowi ponad 10 milionów dolarów odszkodowania za zniesławienie. Podczas gdy 36-latka dopracowała się reputacji jednej z najbardziej znienawidzonych gwiazd w Ameryce, Johnny Depp znów jest u szczytu popularności.
Nawet po zakończeniu sądowej szopki obrońcy gwiazdora, Camille Vasquez i Ben Chew wciąż nie mogą dać jej spokoju. Kilka dni temu w rozmowie z dziennikarzem stacji ABC prawniczka stwierdziła, że na podstawie przedstawionych dowodów ława przysięgłych zwyczajnie nie mogła podjąć innej decyzji, jak tylko opowiedzieć się po stronie Johnny'ego. Chew dodał, że jego klient, w przeciwieństwie do strony przeciwnej, wykazał się pokorą.
Gdy 1 czerwca "proces dekady" wreszcie dobiegł końca, Heard na kilka dni zapadła się pod ziemię. Dopiero w piątek paparazzi udało się sfotografować skompromitowaną celebrytkę, gdy wysiadała z prywatnego samolotu na lotnisku w New Jersey w asyście siostry, Whitney Heard Henriquez. Aktorka miała na sobie elegancką bluzkę w kolorze khaki, do której dobrała rozszerzane, czarne spodnie z wysokim stanem i czółenka ze szpiczastym noskiem. W dłoni Heard dzierżyła torebkę Saint Laurent za 13 tysięcy złotych. Starannie ułożone blond włosy gwiazdy "Aquamana" powiewały na wietrze, gdy wsiadała do czekającego na nią SUV-a.
Wciąż stać ją na loty prywatnym samolotem?