Jeszcze niedawno cały świat żył "procesem dekady", w którym Johnny Depp i Amber Heard dochodzili swoich praw przed sądem. Aktor oskarżył ekspartnerkę o zniesławienie, ona z kolei zarzuciła mu przemoc fizyczną i psychiczną w czasie ich małżeństwa. Choć oboje robili, co mogli, aby pogrążyć drugą ze stron, to ostatecznie szala zwycięstwa przechyliła się na korzyść Deppa.
Od czasu wyroku Amber Heard nie ma najlepszej prasy i coraz głośniej mówi się, że została moralną (i podobno także finansową) bankrutką. Jedną z kwestii, które przewijały się w mediach jeszcze w trakcie "procesu dekady", była rola aktorki w filmie "Aquaman and The Lost Kingdom". Fani składali nawet podpisy pod petycją o usunięcie jej z obsady.
O wycięciu lub znacznym ograniczeniu obecności Amber w nowym "Aquamanie" mówi się już od dawna. Niedawno pojawi się nawet pogłoski, że postać grana przez aktorkę pojawi się w filmie prawdopodobnie przez ledwo 10 minut, bo większość scen z nią już wycięto. Wszystko z powodu szkód wizerunkowych, jakie mogłaby podobno wyrządzić wytwórni Warner Bros. W końcu sama Amber przyznała w czasie procesu, że nie wie, czy w ogóle pojawi się w filmie.
Teraz z kolei portal "Just Jared" dotarł do nowych informacji w sprawie. Jak się dowiadujemy, Amber podobno została niemal całkowicie wycięta z produkcji, co jest efektem właśnie przegranego procesu z Deppem. Niestety nie wszystkie sceny można było wyciąć, dlatego część z nich zostanie ponoć nakręcona na nowo i pojawią się w nich Jason Momoa, Nicole Kidman oraz nowa aktorka, która ma przejąć jej rolę w tym i kolejnych filmach.
W aktualizacji do artykułu zaznaczono jednak, że choć obecność Amber w filmie ograniczono praktycznie do minimum, to wciąż ma "małą rólkę" i nie została z niego wycięta całkowicie. Wciąż zagadką pozostaje jednak kwestia tego, kto i w jakich okolicznościach miałby przejąć jej obowiązki na planie w dokrętkach, a czas do premiery niebezpiecznie się kurczy.
Głos w sprawie doniesień portalu zabrała już sama Amber, która w oświadczeniu przesłanym stacji Fox News na razie robi dobrą minę do złej gry i nie potwierdza tych informacji.
Fala domysłów wciąż jest silniejsza niż kiedykolwiek - pełnych niedomówień, nieczułych i przede wszystkim ździebko szalonych - przekazano.
Myślicie, że to początek końca jej hollywoodzkiej kariery?