Wybory prezydenckie w USA zbliżają się wielkimi krokami. Kandydaci, Donald Trump oraz Kamala Harris, robią wszystko, aby namówić jak najwięcej obywateli do oddania głosu na siebie. Do promocji swoich kampanii często angażują znane osoby. Głośnym medialnym echem odbił się post Taylor Swift, w którym poparła kandydatkę Partii Demokratycznej. Także Beyoncé postanowiła wesprzeć Kamalę Harris, a to doprowadziło do niezwykłych oskarżeń ze strony Amber Rose.
Beyoncé na wiecu Kamali Harris
Piosenkarka pojawiła się na wiecu wyborczym Kamali Harris i poparła jej kandydaturę w wyborach prezydenckich w USA. W swoim przemówieniu poruszyła temat dzieci i przyszłych pokoleń.
Nie jestem tu jako celebrytka, nie jestem tu jako polityk. Jestem tu jako matka - zaczęła.
Beyonce zwróciła uwagę na to, że polityczne decyzje mają rzeczywisty wpływ na życie obywateli, zwłaszcza kobiet.
Matka, która głęboko troszczy się o świat, w którym żyją moje dzieci i wszystkie nasze dzieci, świat, w którym mamy swobodę kontrolowania naszych ciał, świat, w którym nie jesteśmy podzieleni. Wyobraźcie sobie nasze córki dorastające, widzące, co jest możliwe bez żadnych sufitów, żadnych ograniczeń. Musimy głosować i potrzebujemy was - apelowała.
ZOBACZ TEŻ: Muzyczna detektyw Edyta Górniak "demaskuje" Beyonce, stwierdzając: "Śpiewa prawie całe życie z playbacku"
Beyonce ukradła przemówienie Amber Rose?
Nie tylko Beyonce poparła jednego z kandydatów na prezydenta USA. Aktorka i modelka Amber Rose także to zrobiła. Stanęła jednak po drugiej stronie barykady i stwierdziła, że chciałaby widzieć Donalda Trumpa w Białym Domu. "Page Six" przekazało, że gdy usłyszała przemówienie Beyoncé, wpadła we wściekłość. Stwierdziła, że wokalistka ukradła jej słowa. Amber ma swoją teorię, która wyjaśnia, czemu Beyonce miałaby korzystać z jej słów, zamiast napisać mowę samodzielnie.
Ona tak bardzo chce być mną - stwierdziła modelka.
Fani piosenkarki nie chcą uwierzyć Amber Rose i w komentarzach piszą jej, że się ośmiesza.