Za nami już pierwsza eliminacja drugiego sezonu Ameryki Express. Ku wielkiemu rozczarowaniu wielu widzów z programu odpadła zdecydowanie najzabawniejsza para - Iwona Burnat i Reggie Benjamin. Tym samym do wyścigu ponownie dołączyła Grażyna Wolszczak, której w wyprawie po Ameryce Południowej towarzyszy syn, Filip.
Tym razem uczestników czekała wspinaczka na Pacayę, czynny, gwatemalski wulkan, którego ostatnia erupcja miała miejsce zaledwie rok temu. Przed przeprawą nasze gwiazdy musiały jednak znaleźć dla siebie nocleg.
Ja mam całe życie pod górkę. Nawet ku*wa jak byłem mały, to mnie matka wyrzuciła z kołyski - zdradził tułający się od domu do domu Różal.
W nieco lepszym humorze był natomiast syn Grażyny Wolszczak, który ewidentnie czerpał przyjemność z każdej chwili spędzonej w towarzystwie drużyny modelek - Karoliny Pisarek i Marty Gajewskiej-Komorowskiej.
Lubią mnie modelki bardzo. Z Martą złapaliśmy dobry kontakt, ja też wolę brunetki może - zdradził pod nieobecność nowych koleżanek.
Wypoczęty Filip zaoferował nawet, że zajmie się bagażem Marty.
Odziedziczył charakter po matce. Jest fajnym gościem, moim zdaniem jest porządnym człowiekiem - opisała swego syna Grażyna.
Bracia Collins i Małgosia Heretyk odnaleźli nocleg w urzędzie miasta, natomiast Paweł Deląg wypróbował metodę na Quo Vadis. Przypadkowo napotkanym ludziom wcisnął rosyjskojęzyczną płytę z filmem i wytłumaczył, że jest to "very important catholic movie" w nadziei, że znajdzie miejsce do spania.
Na drugi dzień uczestnicy poznali zadanie, które musieli wykonać w drodze na szczyt wulkanu. Celem misji było ugotowanie na twardo jaj za pomocą… wulkanicznej lawy. Para z największą ilością ugotowanych jaj miała otrzymać immunitet.
W drodze na szczyt bracia Collins zaoferowali pomoc Patrycji Markowskiej, która szybko musiała jednak z niej zrezygnować.
Idźcie, będziecie i tak pierwsi, bo ja tam dojdę za miesiąc ku*wa - żachnęła się piosenkarka.
Wolszczak postanowiła zyskać przewagę, zostawiając koszmarnie ciężkie plecaki w opuszczonym w domku.
Przypomnijmy: "Ameryka Express": Iwona Burnat panikuje w trakcie jazdy autostopem: "OMG! We're gonna umrzeć!"
Jak ktoś ukradnie, to wracamy - obwieściła zaniepokojonemu losem bagażów Filipowi.
Na drodze drużyny Rózala w pewnym momencie stanął osiodłany koń. Panom ewidentnie nie spodobał się fakt, że ktoś skazał zwierzę na tak wycieńczającą jazdę w góry.
Wygodniej na nogach, a nie konia męczyć. English, english, polskiego się naucz - rzucił oburzony mistrz sztuk walki w stronę zdezorientowanego jeźdźca.
Ostatecznie wszystkim uczestnikom udało się dotrzeć do krateru, w którym mogli zająć się gotowaniem jajek.
Różal dosadnie wyraził rozczarowanie postawą pozostałych uczestników, którzy nie raczyli pozbierać po sobie śmieci z krateru.
Je*ana hipokryzja - skwitował krótko, zbierając bałagan po swoich kolegach.
Następnie nasi bohaterowie musieli ścigać się do kolejnego stanowiska prowadzącej, Darii Ładochy. Pierwsze trzy pary, które dotarły na miejsce, stanęły do walki o amulet. Ostatecznie zakwalifikowali się bracia Collins, Małgosia Heretyk z chłopakiem i Karolina Pisarek z koleżanką.
W ramach konkurencji zawodnicy musieli odszukać trzy wylosowane przez papużkę-wróżbitkę numery. Były one ukryte na podeszwach zgromadzonych w małe wysypisko butów. Grzebanie pośród ciżemek najlepiej wyszło Małgosi Heretyk, której pomogli nieco Rafał i Grzegorz Collinsowie.
Wszyscy uczestnicy mieli następnie ścigać się do mety odcinka, która, na szczęście, znajdowała się w tym samym mieście, co poprzednia konkurencja. Celebryci musieli też donieść na miejsce wszystkie swoje jajka. Tym razem o przyznaniu immunitetu zadecydować miała ilość skutecznie ugotowanych jaj. Ostatecznie immunitet powędrował do Małgosi Heretyk i Ernesta Musiała.
Kto odpadnie w następnym odcinku?