Już na samym początku kolejnego odcinka Ameryka Express Daria Ładocha przygotowała dla uczestników małą niespodziankę. Okazało się, że tylko jedna osoba z pary będzie brała udział w wyścigu, pozostali natomiast dostaną do wykonania specjalne zadania.
W ubiegłym tygodniu prowadząca zapytała każdy z zespołów, kto w ich składzie lepiej radzi sobie podczas wyścigu. Naturalnie do potyczki zostali wybrani uczestnicy, radzący sobie gorzej. Obronną ręką z tej sytuacji wyszli jedynie bracia Collins, którzy skłamali, podając odpowiedź na pytanie.
Najbliższe godziny w trasie mieli spędzić Grzegorz, Dariusz, Żaneta oraz Karolina. W ramach dodatkowego utrudnienia musieli oni również wziąć ze sobą plecaki swoich partnerów.
Zobacz również: "Ameryka Express": Paweł Deląg i Darek Lipka założyli się "O LODA": "Teraz Pudelek będzie o tym gadać!"
Rozstanie z towarzyszami dla niektórych okazało się szczególnie dotkliwe. Stęskniony za bratem Grzegorz Collins dla otuchy postanowił podróżować w towarzystwie jego narysowanej na kartce podobizny. Brak partnerki wyraźnie doskwierał również Karolinie Pisarek.
Nienawidzę się rozstawać z ludźmi. Łatwo się przywiązuję- wyznała modelka.
Tymczasem Grzegorz szczegółowo relacjonował podróż narysowanej podobiźnie swojego brata.
Widzisz Rafał, to nie jest najlepsza fura. Pada, pan sobie na telefonie siedzi, nie działa ogrzewanie, szyba jest cała biała, nic nie widać. Pod nami jest skarpa, ale jeszcze jadę. Opowiedziałbym ci więcej, jakbyś miał większy mózg (...) Kocham cię braciszku, nareszcie mogę ci to powiedzieć, bo cię tu nie ma - mówił.
Zobacz również: "Ameryka Express". Paweł Deląg zniesmaczony jedzeniem móżdżku i świńskiej skóry: "Co to jest za czelendż?"
Uczestnicy wytypowani do wykonywania zadań podróżowali razem autobusem. Mieli także zapewniony nocleg, podczas gdy ścigający się musieli szukać go na własną rękę.
Darek i Żaneta postanowili połączyć siły. Parze stosunkowo szybko udało się znaleźć miejsce do spania, niestety był to budynek praktycznie w stanie surowym. Nieco więcej szczęścia miała Karolina Pisarek, której udało się zatrzymać w pokoju z łazienką.
Tymczasem Grzegorz Collins zwrócił uwagę miejscowej młodzieży. Dziennikarz wykorzystał okazję i załatwił sobie nocleg.
Czy kobiety mają słabość do mnie? Nie chcę, żeby to zabrzmiało, że jestem nieskromny. Zauważyłem przez tych ostatnich kilkanaście lat, że kobiety jakąś tam słabość do mnie mają. Dużo ludzi mówi mi, że wyglądam jak Tom Cruise z "Top Gun". A dlaczego, to nie wiem, sam siebie oceniać nie będę - zapewnił.
Tymczasem grupa uczestników podróżujących autobusem dotarła do zapewnionego przez produkcję hotelu. Wspaniałomyślny Rafał Collins odstąpił nawet Pawłowi Delągowi podwójne łóżko.
Po chwili relaksu w pokojach przyszedł czas na zapowiadane zadanie.
Daria Ładocha zaprosiła do hotelu 40 osób i kazała uczestnikom przygotować 2-minutowe pokazy talentów. Partner zwycięzcy konkurencji miał zostać zwolniony z misji.
Sytuacja dla nas wszystkich profesjonalnych twórców stresująca, niekomfortowa - przyznał Deląg.
Dużo więcej powodów do obaw miał Rafał Collins.
Nie mam żadnego talentu. Jedyne uczucie, którego się w życiu boję, to jest uczucie bezsilności. Jak mogę porwać serca publiczności, konkurując z Patrycją Markowską? Z Pawłem Delągiem, który jest aktorem, gra w teatrze i dla niego obcowanie z publicznością nie jest niczym nowym? - denerwował się Rafał Collins.
Marta zaprezentowała Kolumbijczykom popis swoich wokalnych możliwości, wykonując przebój Varius Manx. Paweł Deląg postanowił natomiast nieco zaszaleć i wyrecytował klasyk Juliana Tuwima Lokomotywa. Aktor zaangażował w swój występ publiczność - podzielił widownie na grupy i kazał powtarzać frazy typu "buch" i "uff". O dziwo, jego występ spotkał się ze sporym entuzjazmem zgromadzonych.
Patrycja Markowska rzecz jasna również postawiła na wokalny występ. Rafał Collins postanowił natomiast nieco zażartować z publiczności. Kazał wszystkim wstać i klaskać, po czym sam usiadł i zaprezentował zgromadzonym kartki z wiadomością.
Nie umiem śpiewać i tańczyć, ale przynajmniej nie stoję i nie klaszczę - napisał.
Ostatecznie decyzją publiczności zwyciężył Deląg i jego interpretacja Lokomotywy.
Tymczasem Małgosia i Ernest korzystali z uroków immunitetu i relaksowali się podczas masażu.
Pani mi się wbija w mięśnie, które są tak spięte i obolałe - narzekała Małgosia.
Następnego dnia para stanęła do walki o amulet z Partycją, Pawłem, Martą i Rafałem. Uczestnicy musieli dobrać się w pary. Jedna osoba miała za zadanie przebiec przez tor przeszkód, aby dostarczyć worki piasku przeciwnikowi czekającemu na drugim końcu ze specjalnym nosidłem - i tym samym, jak najbardziej go obciążyć.
W pewnym momencie zmęczeni ciężarem piasku Paweł i Rafał postanowili się poddać, oddając tym samym amulet w ręce Ernesta i Małgosi.
Tuż po wyzwaniu grupa rywalizujących została zamknięta w klasztorze, gdzie miała oczekiwać na swoich partnerów. Pozostali zawodnicy rozpoczęli wyścig na metę. O przebiegu ich podróży w dużej mierze zadecydowały wyniki konkursu talentów. Dzięki zwycięstwu Deląga Darek nie musiał po drodze szukać tradycyjnego kolumbijskiego naczynia, miał również zmienić środek transportu jedynie raz.
Grzegorz Collins podczas podróży napotkał poważne utrudnienie. Właściciel pojazdu, którym podróżował, miał do załatwienia kilka spraw, przez które uczestnik stracił sporo cennego czasu.
Wiedziałem, że w tym momencie już nie ma nas w programie, odpadniemy - mówił zrezygnowany do kamery.
Się k*rwa nie spieszą je**ńce. Zaraz się zagotuję (..) - komentował rozgniewany.
Jakby tego było mało, w pewnym momencie pojazd dziennikarza się zepsuł. Po wielu komplikacjach udało mu się jednak dotrzeć w wyznaczone miejsce.
Na ostatniej prostej okazało się, że ścigający się uczestnicy muszą odnaleźć swoich partnerów i w ich towarzystwie pojawić się na mecie.
Jako ostatnie na metę dotarły Patrycja i Żaneta i to właśnie one musiały pożegnać się z programem.
Będziecie tęsknić?
Zobacz również: "Ameryka Express". Patrycja Markowska rozmyśla nad nowymi metodami na złapanie stopa: "Co by było, gdybyśmy stanęły tutaj NA GOLASA?"