Temat stosowanych metod wychowawczych jest największym punktem zapalnym rozmów między mamami. Chcąc uniknąć niepotrzebnego konfliktu, lepiej zachować dla siebie komentarze na temat czyjegoś podejścia do dzieci. W przeciwnym razie można z łatwością przysporzyć sobie wroga.
Nie da się jednak nie zauważyć, że współczesne rodzicielstwo znacząco różni się od standardów, jakich w większości trzymali się nasi rodzice i dziadkowie. Zimny chów i twarda ręka ustąpiły spokojnym rozmowom, próbom wypracowywania wspólnych rozwiązań, a niekiedy nawet relacjom ocierającym się o koleżeństwo. Pewna Amerykanka wypracowała jednak własne zasady wychowywania dzieci.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Uczy dzieci gospodarowania pieniędzmi. Wiedzą już, czym jest opłacanie rachunków
Ashleigh Jade Le jest matką pięciorga dzieci. Najstarsza córka urodziła się w 2011 r. Kolejna trójka pociech przyszła na świat w rocznych odstępach. Kobieta wychowuje jeszcze 2-letniego synka.
Opieka nad licznym potomstwem wymaga od rodzicielki całkowitego zaangażowania i zastosowania racjonalnego podejścia, dzięki któremu jej potomkowie staną się odpowiedzialnymi i świadomymi właściwych wartości życiowych dorosłymi. W tym celu wprowadziła w domu obowiązek płacenia, zarówno za rzeczy niezbędne do przeżycia, jak i wszelkiego rodzaju wygody i przyjemności.
Amerykanka nie potrąca dzieciom z kieszonkowego. Tym bardziej nie wymaga też od nieletnich dorabiania. Na początku każdego miesiąca przekazuje im plik sztucznych banknotów, którymi czwórka starszych pociech opłaca wydatki na prąd, wodę, gaz, ale też telewizję czy dostęp do sieci. W przypadku przekroczenia limitu danych i niezapłacenia za dodatkowe gigabajty transferu, ich mama zmienia hasło do Wi-Fi. Dzieci są też zmuszone do uiszczania kwoty za wszelkie domowe naprawy wynikające z ich winy.
Początkowo maluchy oburzały się na pomysłowość mamy. Z czasem jednak zaakceptowały reguły, dzięki którym poznały wartość pieniądza.
Gdy powiedziałam dzieciom, że muszą płacić za jedzenie, to niektóre z nich wyglądały, jakby miały się rozpłakać. Od tamtego dnia wszystko się zmieniło. Pociechy są o wiele bardziej rozważne - podsumowała swój rodzicielski sukces.
Podejście Ashleigh nie znalazło poparcia wśród innych mam, które w komentarzach zarzucały jej wywoływanie sytuacji stresowych. Niektóre z pań uważają, że dzieci mogą żywić do niej spory żal.
Co sądzicie o tak niekowencjonalnych metodach wychowawczych?
ZOBACZ TEŻ: Pół roku temu powitali na świcie PIĘCIORACZKI. Tak dziś żyje 13-osobowa rodzina Clarke'ów