Gwiazdy zdążyły nas przyzwyczaić do tego, że zdecydowana większość z nich za wszelką cenę stara się zatrzymać czas, korzystając w tym celu z dobrodziejstw medycyny estetycznej. Twarz nietknięta skalpelem, botoksem czy choćby wypełniaczami jest w Hollywood prawdziwym ewenementem.
Aktorką, która nie poddała się panującej powszechnie modzie na wygładzoną (i pozbawioną wyrazu) twarz, jest Andie MacDowell. Mimo upływu lat piękna Amerykanka znana z takich filmów jak Cztery wesela i pogrzeb, Dzień świstaka czy Zielona karta wciąż pozostaje aktywna zawodowo, przyjmując role zarówno w filmach, jak i serialach. Andie od zawsze była zdeklarowaną przeciwniczką operacji plastycznych i do dziś w tej materii nic się nie zmieniło.
Nie przechodziłam operacji plastycznych. Moja twarz to moja twarz i nie czuję potrzeby tego zmieniać. Jestem zadowolona z tego, jak teraz wyglądam - wyznała kilka lat temu w wywiadzie.
Aktualnie 63-letnia gwiazda przebywa w Cannes, gdzie po raz kolejny została zaproszona jako ambasadorka marki L'Oreal, brylując na czerwonym dywanie Międzynarodowego Festiwalu Filmowego. We wtorek matka obwołanej mianem "nadziei Hollywood" Margaret Qualley pojawiła się na premierze filmu Anette w eleganckiej kreacji Prady składającej się z obszytego koralikami topu i seledynowego dołu obszytego frędzlami.
Tym, co niewątpliwie przykuwało największą uwagę, była naturalna twarz Andie oraz jej oprószone siwizną włosy. Zdjęcia celebrytki momentalnie obiegły media, a fani urody MacDowell docenili fakt, że 63-latka jako jedna z niewielu aktorek w branży potrafi starzeć się z godnością.
Inne gwiazdy powinny brać z niej przykład?