O życiu prywatnym Andrzeja Piasecznego wiemy praktycznie tyle, co nic, co niewątpliwie można uznać za ewenement w polskim show biznesie. Od niedawna wokalista coraz bardziej oswaja się jednak z możliwością uchylenia rąbka tajemnicy swych uczuć przed wiernymi fanami. Pod koniec grudnia wyznał na przykład, że "nie jest samotny i tworzy relację".
Związek nie przetrwał chyba jednak zbyt długo, o czym mogą świadczyć rozterki, którymi artysta podzielił się w ostatnich wywiadach dla VIVY! i Twojego Imperium.
Odczuwam obawę, czy jestem jeszcze coś wart. Czy ktoś na mnie czeka, czy są ludzie, którzy chcą mnie słuchać - nie tylko tych starszych piosenek, ale i nowości. Nie ma chyba artysty, który spoczywa na laurach i nie chce od życia więcej i więcej - czytamy.
Andrzej zaznaczył jednak, że nie przewiduje pocieszania się za pomocą przelotnego romansu, bowiem nie jest to w jego stylu.
Nie mam zdolności do szybkich romansów, więc tych prawdziwych związków było w moim życiu niewiele. Najdłuższa relacja trwała pięć, sześć lat.
Piasek zaznaczył również, że, co prawda, jeszcze niedawno obśmiewał instytucję małżeństwa, jednak wraz z upływem lat coraz bardziej marzy mu się złożenie przysięgi tej jednej, ukochanej osobie.
Kiedyś myślałem, że to jest bzdura, że sobie ludzie przysięgają. Ale im jestem starszy, tym bardziej wydaje mi się, że to jest wspaniała chwila. Myślę, że byłbym bardzo wzruszony, gdyby mi się to zdarzyło w życiu - zdradza muzyk.
Myślicie, że będzie mu kiedyś dane stanąć na ślubnym kobiercu?