Tydzień temu Andrzej Piaseczny zwrócił na siebie uwagę, gdy podczas wywiadu w radiu ZET między słowami przyznał, że jest gejem. Co prawda piosenkarz nie powiedział tego wprost, posiłkując się słowami jednej z piosenek, które ukazały się na jego nowym albumie, media momentalnie zaczęły rozpisywać się o "coming oucie" celebryty. Fani artysty docenili odwagę i w stronę Piaska ze wszystkich stron zaczęły płynąć gratulacje i wyrazy uznania.
Szczere wyznanie niewątpliwie przysporzyło 50-latkowi popularności, co przełożyło się na zaproszenia do różnej maści programów. Ostatnio celebryta pojawił się w instagramowym live'ie Agaty Młynarskiej, gdzie raz jeszcze miał okazję opowiedzieć o swoich odczuciach po publicznym ujawnieniu "sekretu".
Piasek był też w programie Moniki Olejnik Otwarcie, w którym opowiedział między innymi o następstwach coming outu. Na wstępie prowadząca zapytała Andrzeja, czy po sobotnim wywiadzie dla Radia ZET spotkał go hejt.
Bardzo niewielki, to mnie bardzo zaskoczyło - powiedział muzyk. Dostałem informację: wreszcie ktoś "normalny". Bo ludzie gejów postrzegają przez pryzmat kolorowych ptaków.
Gdy Olejnik zapytała o powody jego decyzji, Piaseczny przyznał, że zdecydował się to zrobić między innymi przez działania Andrzeja Dudy podczas jego kampanii prezydenckiej.
Wreszcie wkurzyłem się maksymalnie, gdy prezydentem tego kraju na drugą kadencję został człowiek, który używał Niemców, Żydów i gejów w swojej kampanii jako straszaka na ludzi mniej wykształconych, być może mniej obytych światowo. Nagrywałem płytę i dlatego, że na płycie jest piosenka, która o tym mówi - mówił muzyk.
Dziennikarka chciała też wiedzieć, jakie jest podejście celebryty do małżeństw jednopłciowych.
Chciałbym mieć taką możliwość - przyznał gwiazdor.
A czy chciałbyś adoptować dzieci w przyszłości? - dopytywała Monika.
Ja osobiście nie - odparł szczerze Piasek.
Myślicie, że w TVP kiedyś jeszcze o nim powiedzą?