Od głośnego coming outu Andrzeja Piasecznego minęło prawie półtora roku. Dotychczas muzyk raczej milczał na temat swojego związku. Teraz postanowił zrobić wyjątek, godząc się na szczerą rozmowę, która ukazała się w podcaście Wprost przeciwnie.
Na wstępie Piasek przyznał, że żyje ze swoim partnerem w domu w Górach Świętokrzyskich. I choć mieszka na wsi, jego związek z ukochanym nie budzi w mieszkańcach żadnej sensacji, wręcz przeciwnie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Mieszkam na wsi od 20 lat - zaczął. Mam to szczęście, że nie jestem człowiekiem samotnym, moja relacja jest przyjemnym związkiem, który trwa od kilku lat i liczę na to, że to się uchowa. Mieszkam w małej społeczności, tam nie da się postawić muru, za którym nic nie widać. Chodzimy na zakupy, jesteśmy widoczni, mojego partnera się rozpoznaje i to nie wywołuje emocji.
Muzyk odniósł się też do kwestii małżeństw jednopłciowych, które są w Polsce nielegalne. 51-latek zapowiedział, ze kiedy tylko będzie mógł, stanie z partnerem na ślubnym kobiercu. Zależy mu jednak na tym, aby wydarzyło się to w Polsce.
Nie chciałbym się uciekać do kruczków, sposobów. Ale jeśli za mojego życia będzie to możliwe w Polsce, mogę obiecać, że będę pierwszy - przekonuje.
Następnie wyjawił, co skłoniło go do dokonania coming outu.
Żeby pozostać w prawdzie, i tak miałem to zrobić w jakimś miejscu, które będzie widoczne i czytelne - mówił. (…) Ale byłem tak rozemocjonowany piosenką, płytą, pytaniem, które zadał mi kolega z Radia Zet i poszło. I fajnie. (…) Kiedy byłem znacznie, znacznie młodszy i to jest w katalogu moich win, nie zamierzam się wybielać, kilkukrotnie zaprzeczałem. Ale poszukiwałem tożsamości. Nie usprawiedliwia mnie to absolutnie, tak było i jeżeli ktoś poczuł jakiś dyskomfort z tego powodu, to serdecznie przepraszam, biorę to na siebie, moja wina.
Piosenkarz twierdzi, że ten krok niewiele zmienił w jego życiu. Za wysoki wskaźnik homofobii w Polsce Andrzej pośrednio obwinia Andrzeja Dudę, który w 2020 roku straszył wyborców "ideologią LGBT".
Fala komentarzy dotknęła rzeczy ważniejszych niż to, czy ja jestem gejem, czy nie jestem. Ważnych na tyle, by prezydent tego kraju, który jak się okazało zrobił w tym roku kilka dobrych rzeczy, nie robił głupot, jak w kampanii wyborczej. (…) Niestety one (krytyczne wypowiedzi o środowiskach LGBT – przyp. red) pojawiają się, także w kampaniach wyborczych. I kiedy przekroczona została granica, za którą nie wolno siedzieć cicho, zdecydowałem się na ten ruch. Ale w moim życiu, oprócz tego że udzieliłem wielu wywiadów, zmieniło się niewiele - zakończył.