Unikający na co dzień zbędnych aferek Andrzej Piaseczny niedawno stał się w niektórych kręgach szalenie kontrowersyjną postacią. Wszystko za sprawą coming outu, którego dokonał dzięki utworowi Miłość ze swojego nowego krążka. Tekst piosenki traktuje o romantycznym uczuciu do mężczyzny i gwiazdor nie miał najmniejszych problemów, aby przyznać, że również o nim samym. Wyznanie muzyka wywołało w sieci sporo emocji, na które sam zainteresowany reaguje jednak z nadzwyczajnym opanowaniem.
Zobacz: Andrzej Piaseczny w pierwszym wywiadzie po coming oucie: "Mam świadomość, że OTWORZYŁEM DYSKUSJĘ"
W najnowszym numerze VIVY! Andrzej Piaseczny zdradził, dlaczego tak późno zdecydował się ujawnić swoją orientację i czy w przyszłości planuje poślubić swojego partnera.
Podobno w życiu nie ma przypadków. To jest ciąg wydarzeń: kampanie wyborcze, prezydentura Dudy, kolejne lockdowny, strajk kobiet, moje urodziny… Fakt, że mam 50 lat, czyli statystycznie rzecz biorąc większość życia za sobą, ułatwia mówienie o wielu rzeczach. Miałem świadomość, że jeśli składam taką deklarację, będę konsumował jej konsekwencje - stwierdza bardzo świadomie Piaseczny w wywiadzie z czasopismem.
Piasek stanowczo rozwiał wszelkie mrzonki tej części publiczności, która liczyła, że po coming oucie piosenkarz urządzi z życia prywatnego jedno wielkie reality show. Piosenkarz ukrywa tożsamość swojego partnera i póki co nie zamierza tego zmieniać.
Żyjemy w czasach terroru ekstremalizmów: w lewo albo w prawo, białe albo czarne, tęczowe albo żółto-białe. Te ekstremalizmy powodują, że od wszystkich oczekuje się wywalenia bebechów na widok publiczny. Jeżeli powiedziałeś A, musisz powiedzieć Z i najlepiej zrobić transmisję on-line z sypialni 24 godziny na dobę. Ja takiego życia nie chcę i nigdy nie zaakceptuję. Zawsze sam stawiałem granice mojej otwartości i… sam je przesuwałem.
Przypomnijmy: Edyta Górniak chłodno o coming oucie Andrzeja Piasecznego: "NIE MA W TYM NIC WIELKIEGO"
Jednocześnie podkreślił, że potrzeba otwarcia się na temat seksualności wcale nie zrodziła się z jakiegoś niedawnego przełomu emocjonalnego, tylko braku zgody na zastałą sytuację społeczno-polityczną w kraju. Muzyk jednocześnie wyraża nadzieję, że już niedługo i w Polsce będzie można zawrzeć małżeństwo z osobą tej samej płci.
To tylko kwestia czasu. Tydzień temu oglądałem wywiad z panią pastor kościoła protestanckiego, która mówiła, że w swoim kościele błogosławi jednopłciowe pary. W obliczu polskiego prawa nic to nie znaczy, ale ona błogosławi. Od niedawna wystarczy wyjechać do Czech, żeby być gościem na ślubie dwóch facetów lub dwóch kobiet. Chciałbym, żeby ludzie, którzy potrzebują takiego błogosławieństwa, mogli je dostać. Czy ja go potrzebuję? Wierzę w Boga, więc… I niech to wystarczy - naprowadza na odpowiedź tajemniczy jak zawsze Piasek.
Wierzycie, że jego przewidywania faktycznie mogą się kiedyś spełnić?