To, że znane osobistości wypowiadają się na tematy społeczne czy religijne, nie jest w sumie niczym nowym. W rodzimym show biznesie nie brak przypadków gwiazd, które odwróciły się od Kościoła i to z przeróżnych powodów. Część z nich zdecydowała się nawet dokonać apostazji.
Andrzej Zieliński odcina się od Kościoła. Padły gorzkie słowa
Teraz na temat wiary i stosunku do Kościoła wypowiedział się także Andrzej Zieliński, który przed laty dał się poznać szerokiej publice jako doktor Adam Pawica w popularnym serialu "Na dobre i na złe". Aktor ma świadomość, że temat wiary budzi w Polsce zaskakująco duże emocje. Nie ukrywa natomiast, że nie jest mu po drodze z tym, jak zachowują się dziś ludzie, którzy z religią na ustach okazują pogardę innym.
Z tą katolickością w Polsce jest dziwna sytuacja. Chyba ksiądz Sowa powiedział kiedyś, że w Polsce Bóg został zastąpiony narodem. Coś w tym jest - przyznaje w wywiadzie dla Plejady. To, jak wiele ludzi można obrazić w imię wiary - i to każdej wiary, żeby nie było - jest niebywałe. Nie chcę mieć z tym nic wspólnego. A cytując Rickiego Gervaisa - to, że ktoś czuje się z jakiegoś powodu urażony, nie oznacza wcale, że ma rację.
Zobacz też: Andrzej Zieliński przed laty był związany ze znaną polską aktorką. Mało kto dziś o tym pamięta
Jednocześnie Zieliński wspomina, że wychowywał się w katolickiej rodzinie, jednak dziś o własnej wierze mówi już raczej w czasie przeszłym.
Pochodzę z katolickiej rodziny i moi bliscy są wierzący. Ja kiedyś też wierzyłem w Boga i życie pozagrobowe. Ale dość wcześnie zacząłem mieć z tym problem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jak twierdzi, kiedyś dziwiło go to, że tematy związane z polityką czy wiarą budzą w naszym kraju tak wielkie emocje. Teraz ma jednak do sprawy inne podejście i jego zdaniem kryje się za tym brak chęci porozumienia i rzeczowej rozmowy.
Kiedyś mnie to dziwiło, ale już przestało - stwierdza. Problem polega na tym, że w naszym kraju nie ma miejsca na rzeczową rozmowę. Każdy ma gotową opinię na każdy temat. Jeśli ktoś ocenia drugiego człowieka przez pryzmat tego, w co wierzy albo jakie ma preferencje seksualne, to ja nie mam pytań. Ten świat byłby naprawdę lepszy, gdybyśmy przestali zajmować się innymi, a skupili na sobie. W najlepszym tego słowa znaczeniu. Innymi zajmujmy się tylko wtedy, jeśli są w potrzebie i możemy im jakoś pomóc.
Przykładem może być politycznie nacechowana dyskusja wokół związków partnerskich, w tym dla osób LGBT+. Fakt, że dwie kochające się osoby nadal nie mogą być razem w oczach prawa, wprost określa jako "poniżające".
Przecież przedstawiciele społeczności LGBT+ to ludzie, którzy są w takim samym stopniu obywatelami Polski, jak inni. Tak samo jak wszyscy płacą podatki, czasem nawet dużo wyższe niż ci, którzy ich opluwają. Odmawianie im chociażby prawa do związków partnerskich jest idiotyczne. Skoro dwie osoby żyją ze sobą przez lata, to dlaczego nie mogą po sobie dziedziczyć, czemu nie mogą odwiedzać się w szpitalu? W głowie mi się to nie mieści. Powtórzę się, ale uważam, że to, że trzeba to komuś wyjaśniać, jest poniżające.