Youtuberka Angelika Zając, znana szerzej pod pseudonimem Andziaks, zabłysnęła za sprawą bezpardonowych prób zwrócenia na siebie uwagi. Zdecydowanie jej najgłośniejszym wybrykiem było zamieszczenie w sieci nagrania z przebiegu własnego porodu. Później było już tylko ciekawiej. Widzowie zostali na przykład uraczeni "psikusami" jej partnera Luki, który dolewał mleko młodej mamy do kawy swoich kolegów. Publiczne upokarzanie się jednak poskutkowało, bowiem zdesperowana para nadal, jak widać, utrzymuje się jakimś cudem na obrzeżach branży rozrywkowej.
Niedawno Andziaks i Luka wybrali się z córeczką - Charlotte Elizabeth Trochonowicz, na wakacje do Tulum. Niestety pobyt youtuberów na Półwyspie Jukatan trudno uznać za udany. W najnowszym vlogu Andzianks przytoczyła historię kradzieży, której ofiarą padła. Wszystko zaczęło się dość niepozornie. Dziewczyna zabrała rodzinę na zakupy do, jak to sama określiła, "biedniejszego supermarketu". W wideorelacji odnotowała, że była świadkiem, jak matka z dziećmi kradnie ze sklepu bakłażana. Nie spodziewała się wtedy jeszcze, że za moment ona sama pożegna się z należącym do niej przedmiotem i bynajmniej nie chodziło tu o bakłażana.
Poszliśmy do kas. Luka zaczął wypakowywać jedzenie i w pewnym momencie oddał mi wózek, więc ja ten wózek pusty zawiozłam do wózków, a on chciał zapłacić kartą i okazało się, że moja karta została zablokowana, a swojej nie wziął. Poszliśmy wypłacić pieniądze. Ja czekałam w środku sklepu, a Luka poszedł szukać bankomatu. Wraca, mówi, że ta karta nie działa i nie mamy pieniędzy, musimy wracać do hotelu.
W międzyczasie youtuberom "zawieruszył się" aparat wart skromne 35 tysięcy złotych.
Wyszliśmy z tego sklepu i Luka nagle mówi, gdzie jest aparat. Wszędzie patrzymy, nie ma aparatu. Zaczęłam biec do tego sklepu, szukać tego aparatu. Stanęłam na środku sklepu i czułam, że zaraz zemdleje, czułam, jakby ktoś mi podciął nogi. Zaczął się ze mnie lać pot ze stresu. Zaczęliśmy prosić o pomoc obsługę, ale nikt nie chciałam nam pomóc. Nie mogli pokazać nagrania z kamer - żali się wyraźnie poruszona Andziaks.
Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Złotousty Luka zauważył, że razem z narzeczoną powinni się tak naprawdę cieszyć, bowiem przynajmniej nikt nie ukradł im ich największego skarbu. Mowa rzecz jasna o uroczej Charlotte Elizabeth Trochonowicz.
Wyobraziłem sobie wieczorem, że tak samo podchodzę do Angeliki i pytam, a gdzie niunia. Aż mi się płakać chce. Tylko, jak sobie myślać, to powiedziałem, to od razu mnie oblał pot, dlatego totalnie nie martwię się tym aparatem. To jest pierdoła, kosztowna, żeby nie było, że nie szanujemy pieniędzy, ale to jest cud i tyle dobrego - rozczula się koneser kobiecego mleka.
Przypomnijmy: Ciężarna youtuberka Andziaks ZAMÓWIŁA CHŁOPAKOWI STRIPTIZERKĘ! "My się właśnie tak w Warszawie bawimy"
Sądzicie, że po tym przykrym incydencie zauważymy odwrót polskich celebrytek z Tulum?