Kilka tygodni temu było głośno o nagłym zniknięciu niedzielnych programów kabaretowych z anteny Polsatu. Z początku "Kabaret na żywo. Młodzi i moralni" miał nie zostać wyemitowany z racji przypadającego wówczas dnia wyborów parlamentarnych, co mogłoby się skończyć wykorzystywaniem nagrań jako amunicji w politycznej walce. Czas jednak leci, a format, ku rozgoryczeniu jego bohaterów, wciąż nie wrócił na antenę.
Zobacz: Kabareciarze spotkali się z władzami Polsatu. Ujawniają szczegóły: "Zaufanie zostało podkopane"
Kabaret Ani Mru Mru wprost o cenzurze Polsatu. Padły zaskakujące słowa
W poniedziałek Michał Wójcik i Marcin Wójcik z Kabaretu Ani Mru Mru gościli w podcaście "WojewódzkiKędzierski", tak więc była to idealna okazja, aby zapytać ich o stosunek do ostatniego skandalu wokół Polsatu. Pierwszy z prowadzących zapytał wprost, jak panowie oceniają głośny konflikt stacji i kabareciarzy z Robertem Górskim na czele. W odpowiedzi padły dość zaskakujące słowa.
Nie wiesz o tym, ale Polsat był zawsze cenzorem wszystkich tekstów - mówił Michał Wójcik. Były takie sytuacje, kiedy osoby z Polsatu przyjeżdżały do nas na festiwal, chciały od nas teksty zapowiedzi skeczy i wykreślali, których słów nie chcą.
Zobacz też: Robert Górski odniósł się do REZYGNACJI Polsatu z kabaretów: "Byłem zły, teraz właściwie mam to w nosie"
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Warto zaznaczyć, że Kabaret Ani Mru Mru wielokrotnie występował na wydarzeniach kabaretowych, które organizował Polsat. Czy wtedy również miały miejsce podobne praktyki? Tu odpowiedź nie była jednoznaczna, ale, mimo wszystko, dość wymowna. Marcin Wójcik tłumaczył to następująco:
Wykreślać sobie nie dawaliśmy. To się rozgrywa na najniższych szczeblach. Nie przyjeżdża pan Solorz, tylko przerażony wydawca, redaktor, który mówi "może mniej zróbmy". To jest złożona sytuacja. Po pierwsze to jest prywatna telewizja, więc właściciel może sobie zrobić, co chce. Jeżeli szef firmy zdecyduje, że ten pracownik mu się nie podoba, albo coś innego mu się nie podoba, to ma do tego prawo. Czy to jest dobre, czy złe, to już nie nam oceniać. Uważam, że tam już były żarty grubo ciosane siekierą. Coś czułem, że to się może tak skończyć.
Wojewódzki wskazał też na wyniki oglądalności, które, jego zdaniem, pokazują przywiązanie i sympatię widzów wobec kabaretów, nawet jeśli ich żarty często są wyjątkowo dosłowne. Kabareciarze w odpowiedzi stwierdzili jednak, że, jak to zwykle bywa, do tanga trzeba dwojga.
Ludzie chcą, właściciel nie chce i nie spotkały się dwa interesy - mówią wprost. Gdybym był w tej sytuacji, to siadłbym na krześle i poczytał książkę, żeby to oglądali. To byłby rodzaj pewnego buntu, a oni zrobili cztery odcinki, wiedząc, że to nigdy nie pójdzie. Dziwna ta sytuacja. Środowisko kabaretowe jest podzielone.