Anita Szydłowska i Adrian Szymaniak ze Ślubu od pierwszego wejrzenia właśnie przekonują się na własnej skórze, jak może skończyć się wpuszczenie mediów społecznościowych do własnej sypialni. Po dobrych kilku latach regularnego karmienia fanów fotkami ze swojego idealnego życia Anita zaczęła coraz rzadziej pokazywać męża na swoim profilu. Fakt ten nie umknął rzecz jasna uwadze internautów, którzy prędko podnieśli alarm, że w raju pojawiły się pierwsze kłopoty. Oliwy do ognia dolał jeszcze fakt, że zarówno Anita, jak i Adrian stanowczo wymijali wszelkie pytania bezpośrednio dotyczące domniemanego kryzysu. Nie trzeba było wiele, aby uruchomić lawinę spekulacji.
Zobacz: "Ślub od pierwszego wejrzenia". Kolejne plotki o KRYZYSIE w małżeństwie Anity i Adriana! Są "DOWODY"
Na przekór krążącym plotkom we wtorek 6 grudnia na instagramowych profilach Anity i Adriana pojawiły się efekty świątecznej sesji zdjęciowej z udziałem ich dzieci. Część komentujących stwierdziła, że można to potraktować jako dowód, że miłość celebrytów przetrwała. Inni natomiast zwrócili uwagę na smutny wyraz twarzy Adriana.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jakiś smutek bije z tego zdjęcia. Nie z dzieci, tylko z Was. Życzę wam wszystkiego dobrego. Pokonajcie wszystko, co macie do pokonania i niech się wam darzy - napisała jedna z internautek, na co Anita nie zaprzeczyła, a jedynie podziękowała.
Kolejna użytkowniczka sieci podeszła do "humorów" Adriana w sposób humorystyczny.
Pięknie, ale dlaczego mąż przysnął na sesji? - zapytała.
Mąż sprawdzał zawartość skarpet - odpowiedziała jej z przekąsem Anita.
Przypomnijmy: "Ślub od pierwszego wejrzenia". Anita o zagadkowym kryzysie w małżeństwie: "My nie opowiadamy wszystkiego w mediach"
Instagramowa celebrytka pospieszyła przy okazji z wyjaśnieniami, dlaczego jej mąż w ostatnim czasie jest coraz rzadziej gości na jej profilu.
Jak widać, Adrian siedział parę miesięcy w szafie; Spędziliśmy sporo czasu w rozjazdach, ale teraz zamierzamy to w grudniu nadrobić - tłumaczyła cierpliwie zaniepokojonym instagramowiczom.
Myślicie, że coś faktycznie jest na rzeczy?