"Sanatorium miłości" po raz kolejny powraca na antenę TVP. Tym razem nowi podopieczni Marty Manowskiej będą wypoczywać w Busku-Zdroju, gdzie już mają za sobą serię szybkich randek i pierwsze wyznania. Sporo kontrowersji wywołała wypowiedź Anity, która stwierdziła w rozmowie z jednym z kolegów z programu, że zwraca uwagę na to, czy jej potencjalny partner jest majętny i ma gest.
Zobacz też: Joanna z "Sanatorium miłości" o trudnej miłości i uzależnieniach: "Zostałam skrzywdzona w dzieciństwie"
Anita z "Sanatorium miłości" w ogniu krytyki. Poszło o pieniądze
Już w pierwszym odcinku nowej edycji "Sanatorium miłości" doszło do dość zaskakującej wymiany zdań. W trakcie szybkiej randki ze Zdzisławem Anita poruszyła temat cech, które jej zdaniem powinien mieć potencjalny partner. Wówczas seniorka stwierdziła, że "mężczyzna patrzy oczami", na co jej rozmówca stwierdził, że panie także. Seniorka przyznała jednak, że nie tylko.
Troszkę tak, ale portfelem też patrzy. Żeby nie było skromnie, dziesięć randek na wodzie mineralnej - mówiła.
Wyznanie uczestniczki wyraźnie zaskoczyło internautów, którzy chyba nie do końca podzielają jej podejście do życia. Jedna z komentujących nie ukrywała, że słowa Anity zrobiły na niej nie najlepsze wrażenie.
Mnie nie przypadły do gustu panie, szczególnie ta ortodontka, która wspomniała, że dla niej ważny jest też portfel... Masakra - napisała, a podobnych głosów było jeszcze kilka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Anita ze "Sanatorium miłości" już się tłumaczy. Mówi o majątku i medycynie estetycznej
Wywołana do tablicy seniorka postanowiła odpowiedzieć na wspomniany komentarz. Anita nie tylko broni własnej wypowiedzi i zapewnia, że nie zamierza być hipokrytką, to zaskoczyła jeszcze pewnym wyznaniem.
Byłam w życiu oszukana na bardzo duże pieniądze przez mężczyznę, kolejni też mnie finansowo wykorzystywali, dlatego stawiam sprawę jasno, że żadnego faceta nie będę utrzymywała, bo jest to uwłaczające dla kobiety. Wyszłam z domu z biedy, ciężko się uczyłam, sprzątałam, zaznałam, co to jest brak pieniędzy, pracowałam po 12h dziennie i jeszcze mam być hipokrytką, że pieniądze nie są ważne? - burzyła się.
Na tym nie koniec, bo na facebookowej grupie programu Anita opublikowała obszerny wpis, w którym odniosła się zarówno do kwestii majętności, jak i zamiłowania do medycyny estetycznej. Kobieta nie ukrywa, że korzysta z jej dobrodziejstw i się tego nie wstydzi - podobnie jak pieniędzy, których, jak zapewnia, ma pod dostatkiem.
Pierwszy odcinek za mną, noc nieprzespana, ale walka z hejtem stoczona. Zapewniam was, że to dopiero początek. Postanowiłam w tej edycji poruszyć wszystkie tematy tabu, także z pewnością zostanę królową hejtu 5. edycji "Sanatorium miłości". Jestem osobą szczerą, otwartą i wrażliwą. Chciałam się odnieść też do hejtu "bogaczki, po zabiegach medycyny estetycznej". Tak, mam pieniądze i się tego nie wstydzę (...). Co do zabiegów medycyny estetycznej, oczywiście korzystam, to osiągnięcia nauki ludzkości, dlaczego mam nie korzystać? Wolę wydać pieniądze na odmładzanie się niż na drogie ciuchy, nowe auto - argumentuje.
Anita ujawniła też wysokość swojej emerytury i zachęca innych emerytów, aby nie rezygnowali z możliwości dorobienia na stare lata. Czy sama się na to decyduje? Tego już nie zdradziła.
Drodzy emeryci. Po 50. roku życia każdy z nas musi walczyć z falą zwrotną. Dlatego tańczę, śpiewam, wspieram ludzi, pracuję. Wiek emerytalny, 60 lat, to dla kobiety to niezły wiek. Ma się emeryturę (ja mam 2300 zł) nie mamy już dzieci na utrzymaniu, a w tym wieku można jeszcze dorobić gdziekolwiek i nie odkładać życia na półkę - podsumowuje.
Zaskoczyły Was jej słowa?