Relacja Anny Cieślak i starszego od niej o 26 lat Edwarda Miszczaka od początku budzi w mediach duże emocje. Choć początkowo duet starał się w tajemnicy trzymać to, co ich łączy, od pewnego czasu zdają się nieco luzować wcześniejsze postanowienia o nieepatowaniu związkiem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ania coraz chętniej opowiada publicznie o mężczyźnie swojego życia. Jakiś czas temu udzieliła wywiadu, w którym opisywała, że 67-latek jest "kochanym mężem", zaś w najnowszym podcaście "Wprost Przeciwnie" pochyliła się nad zainteresowaniem, jakie wzbudza ich małżeństwo oraz opowiedziała, za co Edwarda ceni.
Jak powiem dwa słowa w skali 40-minutowego wywiadu, którego udzielam na temat nowego projektu, to później wchodzę na internet, wpisując hasło "Anna Cieślak" i widzę zdjęcie z moim mężem i akurat te trzy słowa, na podstawie których jest ta cała historia - ubolewa, dodając, że jeszcze do niedawno ta sytuacja wyjątkowo ją drażniła:
Na początku się bardzo denerwowałam, że pracuję ponad 20 lat, a najważniejsze jest to, że zrobią nam zdjęcie z moim mężem, albo że ja powiem o nim dwa słowa, bo mnie ktoś zapyta... - żali się w rozmowie z Pauliną Sochą-Jakubowską. Rozumiem, że to może być sensacja, ale fascynujące jest to, że historia zna takie przypadki. Uczę się oswajać ten temat medialnie, ale nie chcę, by mój mąż przysłużył się do tego, że więcej będzie o mnie w mediach - kontynuuje i słodzi ukochanemu: Jestem dumna, że mam takiego męża, bo uważam, że to mały wielki człowiek. Który kocha ludzi, który buduje ludzi.
Następnie Cieślak postanawia przytoczyć rozmowę z mężem:
Kiedyś jechaliśmy samochodem. (...) Telefony przestały dzwonić, bo zawsze dzwonią. (...) I zapytałam go: "Edward, co jest najważniejsze w Twoim fachu?" On odpowiedział: "Budzić ludzi do działania". Nic więcej nie dodam, to wszystko mówi za siebie - mówi z dumą, dodając:
To jest cudowne mieć u swojego boku człowieka, który kocha budować, który kocha ludzi, który kocha budować zespoły. Mówię "kocha", bo oczywiście potem do mnie piszą i mówią, że tak, jakbym robiła mu laurkę. Ale ja widzę, jak ci ludzie go kochają i ile mu zawdzięczają i jednocześnie, jak on kocha ich, jak przejmuje się każdą historią. Kocha gwiazdy, buduje gwiazdy. Pod tym względem nie boję się robić mu laurki, bo mi to imponuje - rozpływa się.
Aktorka podkreśliła, że może się od sporo starszego męża wiele nauczyć:
Jeśli ktoś mnie pyta, jak mi się żyje z Edwardem, to mówię: "To jest piękne, że mam okazję się temu przyglądać, mogę się tego uczyć". Z drugiej strony cieszę się, że mogę z nim to przegadać, bo on też oswaja moje emocje, uczy mnie. To jest cudowne, nie wstydzę się tego.
Dała też do zrozumienia, że dopiero przy Miszczaku poczuła się spełniona:
Jestem kobietą świadomą, podejmującą własne decyzje, mającą własne zdanie. Wielokrotnie postrzeganą jako taką samotnicę, trochę fighterkę i nagle pojawia się człowiek, którego chcę słuchać, do którego przychodzę po pomoc i on jest. Życzę wszystkim takiej relacji - mówi zakochana Ania.
Jesteście pod wrażeniem tego, z jaką ekscytacją wypowiada się o mężu?