Trudno wyobrazić sobie, aby ktokolwiek mógł żywić negatywne emocje w stosunku do Anny Dymnej, zasłużonej aktorki, która od lat zażarcie walczy w Polsce o poprawę warunków bytowych osób gorzej sytuowanych i wspiera osoby z niepełnosprawnością. Najwyraźniej jednak nawet postacie wzbudzające powszechne uznanie i szacunek nie są całkowicie odporne na nienawistne wpisy anonimowych użytkowników sieci. W najnowszym wywiadzie z Pawłem Piotrowiczem dla Onetu Dymna opowiedziała o przejawach czystej nienawiści, z jaką niekiedy przychodzi jej spotykać się w przestrzeni internetowej.
Zobacz: "Wielka woda". Anna Dymna przeszła spektakularną METAMORFOZĘ w nowym serialu Netfliksa! (FOTO)
Paradoksalnie całkiem sporo nieprzyjemności aktorce sprawiają osoby, które pamiętają, jak wyglądała na początku swojej kariery, gdyż docenianą ją głównie za nieskazitelną urodę. Na szczęście gwiazda nie ma sama problemów z tym, jak zmienia się z upływem czasu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przecież mam 71 lat i na oczach swoich widzów z Ani Pawlaczki, Marysi Wilczur, Basi Radziwiłłówny zmieniłam się w Bayerową z "Ekscentryków". Bardzo długo szczuplutka, młodziutka - zmieniłam się i to nie z powodu, jak to piszą do mnie: "Ty zapyziały misiu, nie żryj tyle". Są różne uwikłania, choroby. Rehabilituję się już kilkadziesiąt lat i robię wszystko, by mimo wielu kontuzji, wypadków, operacji mieć siły i zachować sprawność. O to dbam i walczę. A wyglądam, jak wyglądam. Ważne, że jeszcze się komuś na coś przydaję. Ludzie i tak piszą, co chcą.
W ostatnim czasie hejt na Dymną miał przybrać na intensywności, a to ze względu na jej niezwykłą rolę w serialu "Wielka woda". Widać nie wszyscy docenili aktorską kreację aktorki, która wcieliła się w postać chorobliwie otyłej śpiewaczki operowej.
Czasem przykro słuchać, czytać, co o mnie piszą. Po roli w "Wielkiej wodzie" wylewają się na mnie ścieki ohydnych słów. Jestem przecież publiczną osobą. Służymy też do tego, by różni biedni frustraci, zakompleksieni nieudacznicy, samotni, uszkodzeni mieli się na kim się wyżyć. Może to im pomaga? Jeśli tak, to dobrze. Może przez chwilę chociaż czują się lepiej.
Przypomnijmy: Poruszona Anna Dymna o wyroku Trybunału Konstytucyjnego: "Pęka mi serce. Ten temat mnie PRZERAŻA"
Mimo tego, że aktorka doskonale rozumie, jak brutalny potrafi być niekiedy show biznes, to i tak niekiedy przykre słowa penetrują jej zbroję i bolą. Jednocześnie Dymna nigdy nie daje się sprowokować. Jak mówi w wywiadzie z Onetem, nigdy nic dobrego nie wynika z angażowania się w dyskusję z hejterem.
Niby jestem do tego przyzwyczajona, ale czasem popłaczę sobie w nocy, gdy nikt nie widzi. Na szczęście jeszcze to potrafię. Nie reaguję na takie prowokacje nigdy, bo jakiekolwiek reakcje tylko nakręcają spiralę nienawiści. A nienawiść niszczy wszystko.
Mądrego to i miło posłuchać?