W życiu Lewandowskich ostatnio doszło do wielkiej zmiany. Para po 12 latach życia w Niemczech przeprowadziła się do Hiszpanii. Ania otworzyła się w wywiadzie dla Onetu na temat zmiany otoczenia, wspominając, że ona jako ekstrawertyk poradziła sobie z nią bardzo dobrze, ale Robert potrzebował nieco więcej czasu. Wyjawiła również, że zmiana miejsca zamieszkania wywołało u nich dużo emocji, bowiem to u naszego zachodniego sąsiada udało im się stworzyć pierwszy poważny dom i to właśnie tam urodziły się ich dzieci. "Lewa" nie ukrywa jednak, że ciepłe przyjęcie ich przez Katalończyków nieco ułatwiło sprawę.
Jestem bardzo wdzięczna Katalończykom za otwartość i za to, jak ciepło nas przyjęli. Zdecydowanie pomogło nam to w aklimatyzacji. Sami nie zdawaliśmy sobie sprawy, że Robert, przechodząc do Barcelony, spotka się z takim przyjęciem. Do końca życia będę pamiętała moment prezentacji na murawie i emocje, jakie temu towarzyszyły. Zostało to naprawdę pięknie zorganizowane: kibice przywitali nas bardzo ciepło, z pełną otwartością. Emanowała od nich fajna, pozytywna energia. Generalnie poczuliśmy się wtedy, że jesteśmy we właściwym miejscu i że możemy zbudować tu swój dom - opowiadała w rozmowie z Przeglądem Sportowym.
Żona Roberta Lewandowskiego opowiedziała, że para od maja przebywała na Majorce, dzięki czemu ich córki mogły liznąć nieco języka, choć to właśnie dla Klary i Laury przeprowadzka okazała się największym wyzwaniem. Trenerka wyjaśniła, że starsza córka jest niezwykle emocjonalna i smutno jej było pozostawiać koleżanki w Niemczech. W rozmowie z serwisem podkreśliła również, że przy zmianie miejsca zamieszkania sprawą priorytetową dla nich było znalezienie domu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Teraz zaczynamy czerpać z życia w Hiszpanii pełnymi garściami. Doceniamy to, co mamy. Wychodzimy rano z dziećmi, kupujemy kawę, spacerujemy po plaży i w wolnych chwilach spotykamy się ze znajomymi - opowiadała.
Ania już kilka miesięcy temu w wywiadzie podkreśliła, że płynie w niej hiszpańska krew, teraz zapytana o to, czy Hiszpania jest jej miejscem na ziemi, odpowiedziała:
Jeden dziennikarz fajnie to podsumował: "Jeżeli ktoś zna Anię, to wie, że to pochodząca z Łodzi ekstrawertyczka, ale z hiszpańską duszą". Bardzo mi się to spodobało, bo rzeczywiście tak jest. Uważam zresztą, że Polacy mieliby temperament podobny do Hiszpanów, gdyby nie... klimat - mówiła.
Podkreśliła również, że Polacy są niesamowitym narodem, który potrafi się bawić, ale czasami radość ta jest zakłócona przez pogodę i brak słońca.
Zawsze powtarzam, że każdy Polak perfekcyjnie odnalazłby się w Hiszpanii. Oczywiście ta "manana" jest specyficzna, ale można się do niej przyzwyczaić. Kocham latynoską muzykę, zaczęłam chodzić na bachatę. To jest fajne, że po "30" odkryłam nową pasję. Mój mąż robi tylko wielkie oczy i mówi: "Przestań z tym kickboxingiem. Idź tańczyć, bo to kochasz". I chodzę codziennie. Może i Robert kiedyś spróbuje. Mam taką nadzieję - dodała hiszpańska Ania w rozmowie.
Lewandowska otworzyła się również na temat hiszpańskich przyjaźni. Przyznała, że opuszczając Niemcy, tak naprawdę żegnali się już tylko z sąsiadami, a w Hiszpanii udało jej się poznać już kilka koleżanek. Podkreśliła również, ze wciąż ma kontakt z żoną Thiago, ale teraz widują się w Barcelonie, skąd pochodzi Júlia Vigas.
Ostatnio jestem w kontakcie też z żoną Messiego. Z Antonellą miałam okazję spotkać się już wcześniej, mamy też wspólnych znajomych, bo jest najlepszą przyjaciółką Eleny Busquets - opowiadała o hiszpańskich relacjach.
Ania w rozmowie wyjawiła także, że popularność "nigdy nie była jej celem". Trenerka nie ukrywa jednak, że skoro już się pojawiła, to stara się wykorzystywać ją w szczytnym celu. Dodała, że jej życiową misją, że "inspirowanie Polaków do zdrowego trybu życia i zmiany nawyków na zdrowsze". Mimo że Ann na co dzień spotyka się z dużym hejtem, to teraz stara się skupiać na tym, co "dobra i pozytywne".
Staram się być dobrym człowiekiem, który żyje w zgodzie ze swoim systemem wartości. Jestem otwarta na dyskusję i krytykę, ale hejt nie ma z tym nic wspólnego - zwierzała się.
Zazdrościcie takiego podejścia do życia?