W sobotę ma miejsce ostatni z trzech zaplanowanych koncertów Taylor Swift na PGE Narodowym. Dotychczasowe występy gwiazdy spotykały się z owacjami zgromadzonych na stadionie fanów, a same show podziwiała pokaźna reprezentacja rodzimego show-biznesu.
Dziennikarka wprost o koncercie Taylor Swift: "Są momenty dłużyzny"
Swifties, czyli fani słynnej piosenkarki, zdają się zadowoleni z jej dotychczasowych występów. Dowiadujemy się tego także z nagrania, które wyemitowano na antenie "Dzień Dobry TVN". Do studia zaproszono natomiast dziennikarkę muzyczną Annę Gacek, przed którą postawiono trudne zadanie omówienia fenomenu Taylor.
Z fenomenami jest tak, że są niewytłumaczalne - inaczej nie byłyby fenomenem. Więc ja nie zaszczycę was odpowiedzią, która was zadowoli, bo ja sama do końca nie wiem - przyznała. Moja wiedza i moje doświadczenie mówi mi tyle: Odkąd istnieje muzyka pop, odkąd jest ta formuła 3-4 minutowej zgrabnej piosenki, zwrotka, refren, zwrotka, refren, jest ktoś, kto w tej właśnie formule przebojowej, dość prostej konstrukcji zawiera emocje swojego pokolenia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dziennikarka wybrała się na jeden z warszawskich koncertów Swift, więc wypowiedziała się również na temat własnych doświadczeń. Te nie są jednak wyłącznie pozytywne, a pierwszym powodem miała być długość show. Dla jednych to ogromny plus, dla Gacek wręcz przeciwnie. Wspomniała też o "butnym manifeście".
Ja uknułam sobie taki termin, że jestem pozytywnie, życzliwie, ciekawsko nastawiona do Taylor Swift. Nie nazwałabym siebie ani Swiftie, czyli fanką artystki, ani kimś właśnie, kto uważa się za jej fana, więc dla mnie było wszystkiego po prostu za dużo. Ponad trzy godziny to już jest taki manifest tego, że mogę. Co mi zrobicie? Tyle chcę grać, tyle będę grać i widzicie, wyprzedałam wszystkie koncerty rok temu w kilka godzin, bo taka jest prawda - mówiła. Te trzy godziny dwadzieścia męczenia kogoś takiego, jak ja, to jest po prostu za dużo. To jest właśnie taki butny manifest: mogę wszystko, bo nie obchodzą mnie takie szaraczki jak ty, Aniu Gacek. Ja jestem dla moich fanów, ich są takie miliony, że tak, mogę grać przez trzy godziny dwadzieścia i oni tylko będą chcieli więcej.
Jak natomiast ocenia sam koncert? Tu także nie obyło się bez kilku gorzkich słów.
Tak czysto brutalnie, z pozycji dziennikarza muzycznego, kogoś, kto uważa, że ma swój fach, ma setki tysięcy przesłuchanych płyt, tysiące koncertów, na których był - tak długi koncert obnaża pewne braki. Po prostu. Można je ukryć w koncercie krótszym, kiedy masz hit za hitem, a tu są momenty dłużyzny. Są momenty, które przypominają, że nie wszystkie płyty Taylor Swift są wybitne. Są momenty, które po prostu zwyczajnie się nudzą oraz, co także ten koncert mi uświadomił, są momenty dość przeciętne muzycznie.